-
Witaj, najpiękniejsza- słodki oddech mężczyzny owionął moją twarz.
-
Cześć- odpowiadam sucho, zapinając górny guzik koszuli. Facundo próbuje skraść
mi pocałunek, lecz odchylam głowę w bok- chłopak natrafia na moje ucho.
- Nie
masz humoru?- pyta figlarnie, przybliżając swoją twarz do mojej.
-
Nie.- mówię krótko i odwracam się na pięcie. Conte z osłupieniem wpatruje się w
moje plecy. Po chwili podbiega do mnie i łapie mnie za ramię.
-
Kochanie, co się stało?- pyta, stając naprzeciwko mnie. Odwracam wzrok.
- Nic
się nie stało- mówię, chociaż te słowa na kilometr śmierdzą brzydkim kłamstwem.
-
Chodzi o wczoraj?- pyta, a ja prycham rozzłoszczona. Brawo, Sherlocku! Nie
ułatwiam mu zadania i wciąż milczę. Nie wiem czemu, ale jestem na niego zła.
Andrzej mógł zarwać noc tylko po to, żeby mi pomóc. A facet, z którym jestem
teoretycznie w związku nie potrafił tego dla mnie zrobić? Miałam mętlik w
głowie. Niby Facundo był wspaniałym chłopakiem, wspierającym, czułym,
spontanicznym. Ale to wczorajsze zdarzenie utwierdziło mnie w przekonaniu, że
to chyba jeszcze nie jest ten etap, kiedy mogę na nim polegać. A może po prostu
byłam zbyt wymagająca?
-
Wiesz przecież, że mam następnego dnia trening. To było coś poważnego?- zapytał
zatroskany.
-
Nie, dałam sobie z tym radę. W końcu od czego ma się przyjaciół?- zadałam
retoryczne pytanie, patrząc na niego wyzywająco. Facundo przybrał minę zbitego psa, lecz ja
nie mogłam tak nagle przestać się na niego gniewać- jeszcze nie teraz. W
trakcie naszej rozmowy, która odbywała się przy moim gabinecie, przez wąski
korytarz snuł się z wolna Andrzej, z podkrążonymi oczami. Był cały rozczochrany
i praktycznie słaniał się na nogach. Nie przeszkodziło mu to jednak, aby
uśmiechnąć się do mnie promiennie i puścić pawie oczko. Odwzajemniłam uśmiech-
chociaż w taki sposób mogłam mu podziękować za wczoraj. Wronka zniknął za
zakrętem, a ja znów spojrzałam na Argentyńczyka.
- Mam
dużo pracy- mruknęłam i odwróciłam się do niego plecami. Tym razem nie odważył
się już mnie zatrzymać.
***
Tyle czarowania, kokietowania, czułych
słówek… A to wszystko teraz na nic! Ten pieprzony Andrzejek wszystko rozsypuje.
Mogłem jednak wyjść z tej imprezy i jej pomóc. Albo chociaż udawać, że mam
grypę. A teraz? Teraz jestem na straconej pozycji. Gabriela się obraziła, a
cały misternie knuty plan runął. Chociaż… Czym ja się martwię? Żadna kobieta
jeszcze nie oparła się urokowi Facundo Conte. I żaden stary znajomy nie
przeszkodzi mi w zdobyciu tej dziewczyny! Popłaszczę się trochę, zaproszę ją na
kolację i znów oszaleje na moim punkcie… Dźwięk telefonu rozlega się w mojej kieszeni.
Jestem już w domu, właśnie zdjąłem buty i kurtkę.
- Cześć kochanie, co słychać?- odzywam się po
angielsku. Jasna cholera, nie cierpię tego języka.
- Hej dziubasku! Czemu się nie odzywałeś?-
pyta, a ja w oczach wyobraźni widzę, jak robi obrażony dzióbek i zabawnie
marszczy nos.
- Mnóstwo ciężkich treningów- przecież, wiesz
jak jest- odpowiadam, wlewając wrzącą wodę do kubka z kawą. Siadam na kanapie i
daję Helenie swobodnie szczebiotać przy moim uchu. Włączam laptopa i przeglądam
dzisiejsze nowości ze świata. Co jakiś czas wtrącam pojedyncze słówka, aby nie
obraziła się za to, że jej nie słucham. Myślami jednak jestem gdzie indziej-
rozmyślam o Gabrieli i o tej dziwnej relacji między nami. Jest piękna,
pociągająca, intrygująca… Jestem trochę rozdarty między tym co mam zamiar
zrobić, a tym, co powinienem. Mam już dziewczynę, po co pakować się w coś
jeszcze? Ale chcę ją mieć, tylko dla siebie. Chcę, żeby była tylko moja, chcę
ją wreszcie poznać w całej okazałości. Zresztą, do końca sezonu zostało jeszcze
pół roku, czy nie można się trochę zabawić? Przecież Helenka nie musi się o
niczym dowiedzieć…
***
- A
może dałabyś się zaprosić na kolację?- chodzi za mną cały dzień, wciąż
wymyślając coraz to nowe pomysły na spędzenie wieczoru.
-
Och, przestań wreszcie za mną łazić!- warczę zirytowana i zatrzaskuję drzwi do
swojego gabinetu. W Argentynie chyba wszyscy mężczyźni uważają, że „nie” znaczy
„tak”, a „spadaj” „weź mnie, jestem twoja”*. Facundo nic nie robi sobie z mojej
ostentacyjnej odmowy i niewzruszony wchodzi do pokoju.
-
Przestanę, jeśli się zgodzisz- mruczy, a ja przewracam oczami.
-
Bądź po mnie o osiemnastej. A teraz, mam naprawdę mnóstwo pracy- patrzę na
niego ze zbolałą miną, a on uśmiecha się promiennie.
- Do
zobaczenia!- wykrzykuje i cały w skowronkach wychodzi z gabinetu. Wymęczona,
opieram głowę na wezgłowiu fotela. Nie wiem czemu, ale naprawdę nie mam ochoty
się z nim spotykać. Czuję, że ta randka śmierdzi czymś na kilometr.
Mimo
to zaczynam się przygotowywać już godzinę przed czasem. Włosy związuję w wysoki
kucyk, maluję oczy, pociągam usta błyszczykiem. Zakładam zielony golf i czarną,
dopasowaną spódnicę. Do tego wybieram czarne szpilki i rajstopy w finezyjny wzorek.
Gdy piję z kartonu resztkę soku jabłkowego, rozlega się pukanie do drzwi. Spoglądam
na zegarek- jest pięć minut przed czasem. Otwieram drzwi, z nieco wymuszonym
uśmiechem przyjmuję darowany kwiatek, zamykam dom na klucz i schodzę po
schodach. Facundo niczym piesek na smyczy idzie za mną. Otwiera mi drzwi do samochodu.
Wsiadam i w milczeniu słucham, jak odpala silnik. Jedziemy dziesięć minut bez
słowa. Conte zatrzymuje się w maleńkiej restauracji w centrum Bełchatowa. Zamawiamy
spaghetti i rozmawiamy o nieistotnych rzeczach, jak stare, małżeństwo. Gdzieś
zniknęła ta fascynacja, ja nadal jestem podejrzliwa i pełna obaw. Mam wrażenie,
jakby Facundo wyłączył swój urok, wiedząc, że nie musi się już o mnie starać.
Na dodatek, zamiast myśleć o nim, wspominam wczorajszy wieczór z Andrzejem i
szukam pomysłów na to, jakby mu się odwdzięczyć za tę ogromną przysługę, którą
dla mi oddał. Latynos najwyraźniej zauważa moją mentalną nieobecność, gdyż od
razu po zjedzeniu posiłku proponuje wyjście na spacer. Okazuje się, że ta
przechadzka to po prostu wycieczka do monopolowego po butelkę słodkiego wina.
-
Piękna noc dzisiaj, prawda?- zagaja, spoglądając w niebo. Gdy idę jego
przykładem i unoszę głowę do góry, moim oczom ukazują się tysiące migoczących
gwiazd.
-
Rzeczywiście, zachwycający widok- przyznaję i mimo tego, że chcę zabrzmieć
entuzjastycznie, mój głos zdradza ukryty dystans. Mam do niego tyle pytań…
Gdzie był tego wieczoru, gdy chciałam poprosić go o pomoc? Z kim rozmawiał, gdy
byliśmy kilka dni temu u niego w mieszkaniu i oglądaliśmy film? Przeprosił mnie
wtedy i wyszedł do drugiego pokoju. Po zakończonej rozmowie udawał rozluźnionego,
lecz ewidentnie unikał mojego pytającego wzroku. Tyle myśli tłukło mi się po
głowie, ale nie byłam w stanie zapytać o nic. Szłam więc w ciszy u jego boku i
podziwiałam ten chłodny, listopadowy wieczór. Gdy wsiedliśmy do samochodu
Facundo przybrał skupioną minę- najwyraźniej bardzo mocno się nad czymś
zastanawiał. Po kilku minutach zatrzymał się na pustym parkingu. Spojrzałam na
niego zdziwiona.
-
Wolę, gdy masz rozpuszczone włosy- powiedział, a ja nie potrafiłam tego odebrać
jak komplementu- ton jego głosu był zbyt władczy.
- Tak
mi wygodnie- odparłam, mrużąc zdezorientowana oczy. Facundo spojrzał na mnie, a
w jego oczach dostrzegłam dziwny błysk.
- Co
cię łączy z Wroną?- zapytał, zaciskając ręce oburącz na kierownicy
- To
przesłuchanie?- zdziwiłam się, krzyżując ręce na piersiach. Conte głośno wypuszcza
powietrze z płuc.
- Po
prostu mi odpowiedz.- żąda, a ja zaczynam się bać. Jest jakiś obcy w swoich
gestach, nie poznaję osoby, z którą spędzałam ostatnio tyle czasu. Czyżby
pokazywał mi właśnie swoją drugą twarz?
-
Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi- odpowiadam w końcu na zadane pytanie.
Argentyńczyk najwyraźniej nie jest usatysfakcjonowany.
- A
kiedyś?- drąży, a ja zdenerwowana oblizuję spierzchnięte wargi.
-
Kiedyś byliśmy parą- mówię ze stoickim spokojem, starając się opanować szybsze
bicie serca. Czuję, jak adrenalina zaczyna krążyć w moich żyłach. Co się
dzieje? Przecież nie powinnam czuć strachu, nie zamierzałam stąd uciekać. Więc
czemu moje mięśnie spięły się, gotowe na natychmiastowy sprint?
-
Czujesz coś do niego?- pyta znowu, a ja czuję się jakbym była na komisariacie.
- Nie.-szepczę,
chociaż nie jestem wtedy w stanie spojrzeć mu w oczy. Facundo zaciska zęby.
- W
takim razie mi to udowodnij.- rzuca, a ja otwieram szerzej oczy.
-
Niby jak?- pytam, marszcząc czoło
-
Udowodnij tutaj, teraz.- dodaje, a mnie cały koloryt odpływa z twarzy.
-
Żartujesz- wielka gula staje mi w gardle, a tętno przyspiesza. Oby nie zamknął
drzwiczek od samochodu, oby ich nie zamknął… Jego spojrzenie sugeruje, że mówi
całkowicie poważnie. Odpina pas i rozsuwa zamek w mojej kurtce, wciąż świdrując
mnie wzrokiem.
- Nie
ma mowy.- odsuwam go od siebie. Jestem przerażona, mam wrażenie, że gdy będę
trochę mniej stanowcza, to będzie gotowy mnie uderzyć.- Odwieź mnie do domu.
-
Nie- syczy, próbując wrócić do przerwanej czynności. Łapię go jednak za
nadgarstki i wykręcam. Gdy byłam małą dziewczynką, ojciec jeszcze mieszkał z
nami. Nauczył mnie kilku chwytów samoobronnych, w razie gdybym znalazła się w
takiej sytuacji. Facundo jęknął z bólu.
-
Odwieź mnie do domu- wycedziłam stanowczo. W myślach obmyślam plan ucieczki.
-
Nie- powtarza, jakby to była jakaś pieprzona mantra. W jego oczach płonie
niezdrowy ogień.
- W
takim razie sama pójdę. A jeśli mnie nie wypuścisz, zacznę krzyczeć- mówię, a
on nic nie robi sobie z moich słów. Gdy chcę otworzyć drzwi on łapie mnie za
ramię. W samochodzie rozlega się głośny plask, a na policzku przyjmującego
pozostaje czerwony, palący ślad. Zszokowany i wściekły patrzy na mnie
rozszerzonymi źrenicami. Chyba ten cios nieco go otrzeźwił. Wychodzę z
samochodu i zatrzaskuję za sobą drzwiczki. Facundo odjeżdża z piskiem opon,
zostawiając mnie na nieoświetlonym, brudnym parkingu. Oddycham ciężko, nadal
przerażona i zszokowana. Ocieram pot z czoła i staram się uspokoić. Kim był
człowiek, z którym właśnie zakończyłam konwersację? Gdzie się podział ten czuły
i opiekuńczy mężczyzna, który zajmował moje myśli przez ostatni miesiąc? Łzy
zaczynają strumieniem płynąć po moich policzkach, rozmazując misternie tworzony
makijaż. Idę wzdłuż drogi, w kierunku w którym odjechał Facundo. Gdy po
dziesięciu minutach marszu znajduję sklep, wyjmuję telefon i dzwonię po
taksówkę. Roztrzęsiona i zziębnięta
wsiadam do auta. Kierowca patrzy na mnie zatroskany- trafił mi się starszy,
przemiły pan, właściciel szczerych, niebieskich oczu.
-
Wszystko w porządku?- pyta, a ja próbuję wytrzeć tusz, który rozmazał się na
moich policzkach. Kiwam tylko głową i wycieram oczy podarowaną przez niego
chusteczką.- Na pewno nie zadzwonić po pomoc? A może do kogoś z rodziny?-
dopytuje się, a ja uśmiecham się pokrzepiająco, jakby to on był w potrzebie,
nie ja.
-
Dziękuję, ale poradzę sobie, naprawdę- odpowiadam, chociaż po jego minie wnioskuję,
że nie jest do końca przekonany.
- Mam
córkę w twoim wieku- zagaduje, a ja uśmiecham się delikatnie- Ruda i
denerwująca, ma to po mojej żonie. Zawsze musi postawić na swoim…- wzdycha, a
ja zaczynam z zaciekawieniem przysłuchiwać się jego wywodowi- Ostatnio
przyprowadziła do domu chłopaka. Jakiś punk, metal, czy Bóg wie co. Tunele w
uszach, kolorowy irokez, cały ubrany na czarno. Wyglądał jak paw! Ani się
wysłowić, ani zażartować nie potrafił… Ech, szkoda gadać- wyjaśnił, a ja
zachichotałam, wyobrażając sobie takiego osobnika w porządnym domu, gdzie
robiąca na drutach mamusia ogląda wiadomości, a tata czyta gazetę. – A ciebie,
kto tak skrzywdził, biedactwo?- pyta, a ja spuszczam wzrok.
-
Nieco różnił się wyglądem od amanta pańskiej córki, ale wart jest chyba tyle
samo- mruknęłam, błądząc wzrokiem po karoserii autka.
-
Facetami nie warto się przejmować. Ładna z ciebie dziewczyna, kiedyś na pewno
znajdziesz tego właściwego. A może nawet już go znasz?- zastanawia się, a ja
uśmiecham się krzywo.- O, już jesteśmy- dodaje, a ja otwieram torebkę w poszukiwaniu
portfela.- Zabierz to, dziecko- odsuwa moją dłoń, gdy chcę mu podać banknot
dwudziestozłotowy.- Życzę ci szczęścia w miłości!- mówi na odchodne z
dobrotliwym uśmiechem.
-
Dziękuję, przyda się. Oby pańska córka znalazła sobie kogoś lepszego niż ten
metalowy paw- odpowiadam, uśmiechając się ciepło. Zamykam za sobą drzwiczki i
wchodzę na klatkę schodową. Czym prędzej zapalam światło. Gdzieś z tyłu głowy
czuję irracjonalny lęk, że on będzie stał pod moimi drzwiami. Widzę jego
rozpalone oczy, wściekłe spojrzenie wywiercające dziurę w moim mózgu.
Odetchnęłam z ulgą, gdy upewniłam się, że klatka i mieszkanie są puste. Dwukrotnie sprawdzam, czy zamknęłam drzwi.
Zdejmuję szpilki i kurtkę. W łazience przebieram się w piżamę i myję zęby. W
łóżku okrywam się kołdrą po czubek głowy i pozwalam słonym łzom swobodnie
płynąć. Łkanie ustaje dopiero po godzinie, gdy moje oczy są zbyt suche by
wydusić z siebie choćby kroplę, a ja zbyt zmęczona, by dalej płakać.
___________________________________________________________
Hej Robaczki! :) Piętnastka przyszła nadzwyczajnie szybko, gdyż w czwartek wyjeżdżam, a chciałam zrobić taki mały eksperyment, ale o tym potem :D Nienawidzicie mnie za ten rozdział, prawda? A ja Was uwielbiam! :D Bo to nawet nawet nie jest początek końca, to dopiero koniec początku tej historii, że tak się wyrażę :P
I teraz, sprawa pierwsza: Przypominam o konkursie :http://kibicowelove.blogspot.com/2013/08/konkurs-najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html , gdzie możecie głosować na ten oto blog, jeśli oczywiście chcecie :)
Sprawa druga: Jadę teraz na wakacje, jak już wspomniałam i będę 2 dni (!) w podróży. Dla mnie taka jazda samochodem bez muzyki to katorga, dlatego mam do Was prośbę: podsyłajcie mi swoje ulubione kawałki albo ulubione kawałki swoich znajomych, najlepsze Waszym zdaniem płyty i składanki. Wysyłajcie wszystko, może być pop, rock, rap, alternative, dubstep, trance, chillstep, ballady i jeszcze wszystko, o czym zapomniałam. Wierzę w Was! :D
I trzecia, ostatnia sprawa. Na wstępie pragnę zaznaczyć, iż nie zależy mi na ilości komentarzy, bo ogromnie cieszy mnie ta garstka czytelników, którymi jesteście Wy! :) Ale zauważyłam, że wiele osób robi tak na blogach, a ja wiem, że jest Was wielu, tylko po prostu się nie ujawniacie. Dajcie mi jakiś znak, że jesteście! :D Więc oto i oferta: Gdy na blogu będzie 20 komentarzy (nie liczę spamu) to dopiero wtedy dodam nowy rozdział. Jestem naprawdę ciekawa, ile Was jest! :) Wracam 25 sierpnia, ale to od Was zależy, kiedy pojawi się nowy rozdział. Całusy! :*
O proszę, nie podejrzewałam że z Conte to takie ziółko i jeszcze ma dziewczynę na boku;) Ja na jej miejscu to bym mu nie wybaczyła;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
Ja tu myślałam, że tu będzie piękny związek z Focundo, już sobie wyobrażałam ślub, wesele, podróż poślubną, dzieci itp. a tu taka niespodzianka. Ale dobrze, że sprawy się tak potoczyły. Uważam, że Andrzej jest lepszym modelem na męża. Ja wiem, wybiegam za daleko w przyszłość. Ale widać, że Andrzejowi zależy na Gabi. Bo kto komu nie zależy wstaje w nocy i jedzie w daleką podróż tylko dlatego, że ktoś o to poprosił, wiedząc, że następnego dnia musi iść do pracy.
OdpowiedzUsuńKończąc moje przemyślenia myślę, że Gabi będzie z Andrzejem :)
A co do utworu. Mogę Ci zaproponować, utwór moich szkolnych kolegów. Chłopaki sami napisali słowa oraz muzykę. Zachęcam do posłuchania :) Crowley - Własna droga. :) Mam nadzieje, że się spodoba :)
Całuski ;* Życzę miłej podróży
Conte zachował się jak idiota. Na początku wydawał mi się sympatyczny. Myślałam, że mu naprawdę zależy na Gabrysi, że ją kocha, a tu... On po prostu nie może znieść, że jakaś dziewczyna nie mdleje na jego widok. Przynajmniej takie odniosłam wrażenie. :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
PS1. Nominowałam Cię do Liebster Award. ;)
http://nigdy-nie-dorastaj.blogspot.com/2013/08/liebster-award.html#comment-form
PS2. Życzę miłej podróży! :D
PS3. Nie wiem... Może płyta zespołu Enej Folkhorod? :)
A! Zapraszam na nowy rozdział. :)
Usuńhttp://nigdy-nie-dorastaj.blogspot.com/
O.o Conte świnio. Lubiłam cię :c Nie sądziłam, że tak się zachowa. I w dodatku ma już dziewczynę. :o Zaskoczyłas mnie. Milej i udanej podróży :))
OdpowiedzUsuńWiedzialam, że ściemnia, ale niespodziewałam się, że po pierwsze ma dziewczynę, a po drugie, że jest taki cham i zależy mu tylko na' zdobyciu' Gabi za wszelką cene. Moim zdaniem ona powinna być z Wronką ;)
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o muzykę to serdecznie ci polecam całą płtę Grubsona ,, Coś więcej niż muzyka":D
Pozdrawiam i życzę miłego wyjazdu :)
Halo, halo jestem tu nowa! Nadrobiłam wszystkie rozdziały więc jestem już na bieżąco. Przyznam, że ta historia bardzo mnie intryguje i cieszę się, że to dopiero "koniec początku". Tak jak większość czytelniczek nie spodziewałam się takiego zachowania Facundo. Mimo to lubię relacje Gabrysi z Andrzejem. Jestem ciekawa jak to dalej się potoczy :)
OdpowiedzUsuńCo za padalec z niego. dupek. idiota. wiedziałam, że będzie leciał na dwa fronty. Zachował się jak szczeniak. tak to robią nastolatkowie a nie kuźwa. nie wytrzymam zaraz. on ją mógł zgwałcić nawet o. nie wyrobię no. Andrzej, słodziaku ty mój ratuj <3
OdpowiedzUsuńnienawidzę Conte. Za Helenę i za to w samochodzie. Taksówkarz miły pan.Mam nadzieję, ze Gaba zmądrzeje.
Co do muzy to Huczuhucz, happysad, IRA <3 pezet :D
iśka
Ale szuja z tego Facundo. Ale Ci się teraz posypią w komentarzach negatywne komentarze na temat tego oto pana. O ludzie, ale ja bym mu teraz powytykała, ale nie mogę. Muszę być kulturalna(chociaż czasami). No tego to się po nim nie spodziewałam. Tak strasznie się zawiodłam na tym Latynosiku, że aż mnie zatkało po prostu. No, ale żeby lecieć na dwa fronty, to jest aż nie do pomyślenia. A pewnie, według niego taki skok w bok to nic złego. No ja bym go chyba udupiła, gdybym miała taką okazję. Takiego pana Conte się nie spodziewałam i jeśli moment, w którym próbował dobrać się do Gabi, ukazuje jego drugą twarz to chyba przeskoczę sobie do TeamWrona. Zszokowało mnie to ;] A ja lubię niespodzianki, wiec z drugiej strony to fajnie, że pomieszałaś trochę szyki.
OdpowiedzUsuńAle nam postawiłaś ultimatum. Szybko dojdziesz do tych 20 komentarzy, a jeśli pójdzie oporniej to spokojnie, ja Cię poratuję i zrobię taki spam, że ojojoj. Zrobiłabym u mnie to samo, aczkolwiek chyba by przestali w ogóle pisać komentarze - tak przynajmniej czuję, więc cieszę się z tego co mam (można tak powiedzieć). Gdzie ty mi już wyjeżdżasz? Opuszczasz mnie? O matko, matko, co ja biedna zrobię O.O A co do muzyki to ja zawarłam związek małżeński z rockiem i wszystko, co jest rockiem jest dobre. Także się nie rozdrabniam i słucham wszystkiego. O, taki Guns N' Roses, 30STM albo Coldplay mnie zadowala. To udanych wycieczek i długich podróży :*
Osłodkijesu, dlaczego moje komentarze zawsze są wielkości rozjechanego przez walec słonia? Jak tam było na meczu? ;]
UsuńJeju, Chorwacja *.* Zabierz mnie ze sobą. Jak na razie za granicą byłam w Pradze, hahaha. Okradli nas, ale to szczegół. Jak byłam na tym meczu i to na tym pierwszym Japonia-Niemcy to nie mogłam wzroku od niego oderwać. No chyba, że w tym momencie gdy przeleciałam przez pół hali i dopadłam do siatkarek pod barierkami, bo sobie siedziały spokojnie. Do Płocka też mam coś około godziny drogi, ale weź rodziców wyciągnij ,,aż" tak daleko -.- Nie chcą nigdzie jeździć, niestety :( Mieliśmy jechać na Memoriał, ale prędzej sama tam pojadę niż z nimi. Także w ogóle wątpię, żebym się tam pojawiła. Na ręczną też bym pojeździła i to jak *.* Szczypiorniaka też lubię, aczkolwiek nie tak bardzo jak siatkówkę, ale jest zaraz po niej :3 Może z tymi komentarzami się kiedyś poprawi, może. W ogóle na każdym moim blogu było nie zawsze ciekawie z tymi liczbami, więc po jakimś czasie traciłam zapał do pisania (tak jak do gry na gitarze, uwaga ;D) mam nadzieję, że chociaż ten dociągnę do końca, a resztę tych co chcę jeszcze opublikować to napiszę do końca i będę wredna, robiąc sobie parutygodniowe przerwy z gotowym opowiadaniem. Ostatnio tak stwierdziłam, że strasznie jestem wredna i chamska bywam czasem (wiadomo, rude to wredne :3). I znów taki długi ten mój komentarz, w którym nie ma prawie nic sensownego tylko moje życiowe historie. Straszne nudy tak o mnie czytać *.* I jeszcze Ci dołożę, jutro jadę robić pakupki do szkoły :(
OdpowiedzUsuńCo do piosenek to polecam The Beatles-Yesterday
OdpowiedzUsuńUrzekła mnie ta piosenka ostatnio :) A już szczególnie w wykonaniu Natalii Nykiel :)
Nie wiem czy lubisz tak zwane 'smęty', ale lubię też bardzo piosenkę Anii Dąbrowskiej - Jeszcze ten jeden raz. Ostatnio słucham też non stop Tatiana i Dawid Podsiadło - Tu i teraz lub Trójkąty i kwadraty :P Faze mam xd Mogła bym tak wymieniać pół wieczoru, ale mi się zwyczajnie nie chcę xd Jak chcesz więcej to pisz tam niżej :)
Pozderki :D :*
/Klaudyysia
Co za kundel!!!!!!!!!!!! Ja ogólnie nie przepadam za Conte, fizycznie mi się nie podoba, a po lekturze tego rozdziału to juz wogóle stracił na atrakcyjności!!!
OdpowiedzUsuńAndrzej to jednak równy gość, anie jakiś latynoski fircyk. Mam nadzieję, że ta cała jego dziewczyna dowie się o upodobaniach swojego chłoptasia i kopnie go publicznie w cztery litery!
Już się melduję :D
OdpowiedzUsuńAle z tego Conte kutas, gnój i cham!
Niech Andrzej mu porządnie przyłoży :p Oby w Gabie odżyło uczucie do Wronki.
Miłego wyjazdu, a co do muzy to Myslovitz, Queen i Jackson ;)
Całuje :*
O żesz kurde, tego sie nie spodziewałam ;o Od początku ten Conte mi sie nie podobał, niby wydawało się, że ma jakieś przebłyski dobroci, ale okazało się, że tylko udaje. Mam nadzieje, że teraz Gaba całkiem sobie go odpuści, bo nie wyobrażam sobie, jak mogłaby mieć z nim jakikolwiek kontakt. Paradoksalnie to dobrze, że przejrzała na oczy, ale szkoda, że w takich okolicznościach.
OdpowiedzUsuńTrochę ciekawi mnie czy np Andrzej albo Kłos dowiedzą się o tym co zrobił Facundo, bo jeśli tak to sądze, że nie wahali by się troszkę obijając mu twarz :D
No i teraz Gabi potrzebuje wsparcia, a na czyim ramieniu najlepiej się wypłakać ? Na ramieniu najlepszego przyjaciela oczywiście, hyhyhyhy ^^ Andrzej, liczę na Ciebie :D
Mam Cię znienawidzić za ten rozdział?! Wolne sobie! Uwielbiam jak wszystko wokół się rozpieprza i trzeba się wypłakać na ramieniu najlepszego przyjaciela. Ja tam się zastanawiam, czy jak Endrju się dowie o tym co Facundo chciał zrobić Gabi, to czy mu nie sprzeda piąchy w twarz. Choć swoją droga rozlew krwi, to jest to, co lubię najbardziej ;) Informuj mnie o kolejnych, proszę :) Buziaki ;*
OdpowiedzUsuńCzytałam ten rozdział z otwartą buzią cały czas... Oj Gabi Gabi bierz ty się za Andrzeja :) Nie no skoro mówisz że to dopiero początek to już się boję :) Miłcyh wakacji i polecam płyte Eneja "folkhlorod"
OdpowiedzUsuńNIe moge uwierzyc jaki z tego conte dupek tylko buzke mu rozwalić. Mam nadzieje ze Wrona bedzie z Gabi. Miłych wakacji. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTAK JAK PROSIŁAŚ INFORMUJE O NOWYM I PRZEPRASZAM,ZE JESZCE NIE NADROBIŁAM, ALE NIE MAM OSTATNIO NA NIC CZASU OBIECUJĘ,ZE SZYBKO TO WSZYSTKO PRZECZYTAM ;**
OdpowiedzUsuńhttp://siatkoholikxd.blogspot.com/2013/08/piec.html
Ale z Conte dupek!
OdpowiedzUsuńEhh.. XD
Rozdzial swietny, czekam na kolejny.
Pozdro ;D ;)
Okej, oficjalnie przestałam lubić Conte po przeczytaniu jego perspektywy. A więc zamiast jej pomóc po prostu ją zbył? Zamiast ją pokochać potraktował jak zabawkę? ooo, policzymy się, ziom. xD
OdpowiedzUsuńPotem przeczytałam końcówkę i oficjalnie znienawidziłam Conte.
Tyle co mam do powiedzenia w tej sprawie, o.
Pozdrawiam i życzę miłych wakacji :)))
A co do muzyki to trochę już za późno, wiem, ale każda pomoc się licz nie?
UsuńNo to polecam Avenged Sevenfold, Hollywood Undead, Nickelback, Taylor Swift jak chcesz się podołować (ale jej "stare" piosenki, np z płyty Fearless lub Speak now) em... Shontelle, Katy Perry... I dłuuuugo by jeszcze wymieniać :))
A tak jeszcze dodając, chciałabym Cię zaprosić na prolog na samotnosc-mnie-boli.blogspot.com ;)
UsuńZupełnie nowa historia, tym razem nie siatkarska, ale mimo to mam nadzieję, że Ci się spodoba :))
Pierwszy raz tu dodaje komentarz. Blog jest swietny. Nie spodziewalam sie takiego obrotu spraw z facundo. Na podroz polecam wszystko co maroon 5 coldplay olly murs
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Gosia
Hej. Trafiłam tutaj wczoraj bodajże przez tą cała nominację i nadrobiłam wszystko. Mimo, że lubię Conte, to od samego początku tutaj go nie lubię i wolę, żeby Gaba była z Wronką niż z Conte. Conte to taki pies na baby, nawet nie chciał jej pomoć, gdy o to prosiła. A Andrzej? Jest taki fajny, w dodatku poświęcił spanie, aby pomóc Gabrysi. Uwielbiam go tutaj :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTrochę tu mnie nie było, ale już jestem bo stęskniłam się za Twoim blogiem:) Liczę na to, że następny dodasz 25 sierpnia^^. Poinformuj mnie o tym, ok?:)
OdpowiedzUsuńOj, myślałam, że Facu jest milszy.. A tu taka niemiła niespodzianka:c
Conte to straszna świnia. Nie spodziewałam się :O Extra rozdział. Czekam z niecierpliwością na następny. A tym czasem zapraszam na nowy rozdział :http://kazda-droga-wymaga-poswiecen.blogspot.com/2013/08/rozdzia-6-porywam-cie.html ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam na drugi rozdział: http://krotka-pilkaa.blogspot.com/ ;) Pozdrawiam i całuje! ;*
OdpowiedzUsuń