Gdy
się budzę, czuję tylko tępy ból głowy i mięśni. Otwieram oczy i z jednego
sennego koszmaru muszę przerzucić się na ten drugi- rzeczywistość. Mimo tego,
że w domu i na zewnątrz jest wyjątkowo ciepło, zakładam gruby sweter- w nim
czuję się bezpiecznej. Jem płatki na mleku i oglądam wiadomości. Chociaż… „Oglądam”,
to chyba złe słowo. Po prostu wpatruję się szklistymi oczami w ekran
telewizora. Cała się trzęsę na myśl o pójściu do pracy, na myśl, że będzie tam
On. Otulam się szczelniej obszernym swetrem i postanawiam stawić czoło temu
problemowi. Na wszelki wypadek wkładam do torebki dawno zapomniany scyzoryk,
który kiedyś zwędziłam bratu, gdy byliśmy jeszcze mali. Mam nadzieję, że nie
będę musiała go otwierać. Zresztą, to absurdalne- Facundo nie zrobi mi nic w
siedzibie klubu. Tak sądzę.
Siedzę
w swoim gabinecie na fotelu. Z podkurczonymi pod brodę nogami, bujając się do
przodu i do tyłu, zastanawiając się, czy to nie jest przypadkiem objaw choroby
sierocej. Wtem rozlega się pukanie do drzwi. Nagle prostuję się jak struna i
truchleję ze strachu.
-
Proszę!- z moich ust wydobywa się cichy pisk, niczym u myszy. Z ulgą notuję, że
do pokoju właśnie wszedł Andrzej. Opadam z powrotem na fotel i staram się
uspokoić kołaczące w piersi serce.
-
Cześć- odzywa się wesoło, siadając naprzeciw mnie.- Co słychać?- pyta, bawiąc
się długopisem leżącym na biurku.
-
Wszystko dobrze- odpowiadam, chociaż wiem, że jestem blada jak śmierć. Chłopak
zmarszczył brwi.
-
Wyglądasz przerażająco- mówi prosto z mostu, a ja krzywię się na jego słowa.
-
Zapomniałam się dzisiaj pomalować- wyjaśniam z lekką dozą ironii, wydymając
policzki. Endriu patrzy na mnie sceptycznie, lecz w końcu postanawia zmienić
temat.
-
Będę miał chrześniaka!- oznajmia z dumą, a na mojej twarzy pojawia się wątły
uśmiech.
-
Gratulacje- bąkam, starając się brzmieć radośnie.
-
Wziąłem od Miguela wolne i dzisiaj wieczorem jadę do Warszawy na chrzest.- gdy
to mówi, w mojej głowie zapala się mała lampka.
- Do
Warszawy?- powtarzam niczym echo. On tylko pokiwał głową zadowolony.- Zabrałbyś
mnie ze sobą?- zapytałam szybko, zanim moje drugie „ja” zdążyłoby zmienić
decyzję.
- Nie
ma sprawy, ale po co?- zdziwił się.
-
Muszę przemyśleć kilka spraw, a w Bełchatowie jakoś nie potrafię. Może gdy
odwiedzę dawne ulubione miejsca, to jakoś rozjaśni mi się w głowie-
odpowiedziałam PRAWIE zgodnie z prawdą. Przecież w Warszawie nie będzie
Facundo.
-
Podjadę po ciebie o siódmej, spakuj się ładnie- wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-
Dzięki! Znowu ratujesz mi tyłek. Idę do Miguela poprosić o zwolnienie.- dodałam
i niczym proca wyskoczyłam z pokoju.
Na
hali właśnie kończył się trening- Andrzej wyszedł wcześniej, bo musiał kupić
prezent dla swojego nowego syna chrzestnego.
-
Miguel!- wykrzyknęłam i przetruchtałam pod siatką na drugi koniec boiska.
Chłopacy rozciągali się po mini meczu. Hiszpan posłał mi pytające spojrzenie.
-
Mogę wziąć sobie urlop na trzy dni? Mam trochę spraw do załatwienia.-
wytłumaczyłam, robiąc minę smutnego szczeniaczka. Falasca o nic innego nie
pyta, tylko wywraca oczami.
- Do
dobra, już dobra. Ale w poniedziałek widzę cię na stanowisku!- grozi mi palcem,
co nie jest wcale upomnieniem, bo uśmiecha się przy tym radośnie. Uwielbiam
tego człowieka!
- Tak
jest!- zasalutowałam i w nieco weselszym nastroju udałam się w stronę wyjścia.
Na plecach czułam tylko palący wzrok jednego z zawodników. Zebrałam się na
odwagę i odwróciłam głowę. Gdyby spojrzenie mogłoby zabijać, Conte już dawno
leżałby trupem.
Gdy
wróciłam do domu o osiemnastej, spakowałam się niemalże w ekspresowym tempie.
Nie zadzwoniłam do mamy, żeby poinformować ją, że będę w stolicy. Mam zamiar
wynająć pokój w hotelu. Może wpadnę do niej na godzinkę czy dwie. Zwarta i
gotowa, z małą walizeczką przy drzwiach, siedziałam na kanapie oglądając
powtórkowy mecz Resovii z Zaksą. Po kilkunastu minutach zdałam sobie sprawę, że
to spotkanie już przecież widziałam, przerzuciłam się więc na snookera. Gdy
zawodnik wbijał czerwoną bilę, z transu wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Popędziłam
otworzyć, po czym przywitałam się z Andrzejem. Mimo protestów wziął ode mnie
torbę i zniósł ją na dół. Zamknęłam drzwi i ruszyłam za nim.
- Co
ty tam wzięłaś, kamienie?- zapytał zasapany, wkładając walizkę do bagażnika.
Udałam zdziwienie.
- Po
prostu jestem bardzo przywiązana do swoich kuli do kręgli, to wszystko- uśmiechnęłam
się figlarnie, a on parsknął śmiechem. Wsiedliśmy do samochodu. Tym razem w
odtwarzaczu środkowego zagościł stary, dobry Queen.
-
Przypadkowo zawsze trafiasz w mój gust, czy planujesz to za każdym razem z
miesięcznym wyprzedzeniem?- pytam, zapinając pasy.
-
Planuję- odpowiada, wyłamując palce.
-
Paskudny nawyk- zauważam i po chwili zaczynam robić to samo. On tylko przewraca
oczami.
- Ty
mnie tego nauczyłaś!- wytknął mi, a ja udałam obrażoną.
- Po
prostu jesteś bardzo podatny na wpływy- odbijam piłeczkę, a on kręci głową z
udawaną dezaprobatą. Podróż mija nam na wesołym przekomarzaniu się, wspominaniu
starych czasów i rozmowach o muzyce. Chociaż na chwilę mogę zapomnieć o
Facundo.
-
Gdzie się zatrzymujesz?- pyta Andrzej, gdy pijemy kawę na stacji benzynowej.
-
Planuję złapać jakiś pokój w hotelu, nie chcę zawracać głowy mamie. A ty?
- To
samo, bo u rodziców Tymka nie ma już miejsca.- odpowiada, a ja parskam
śmiechem.
-
Poważnie? Tymoteusz?- upewniam się, a on rozbawiony kiwa głową.
- W
sumie to dobrze wyszło, jeśli mieliby córkę, to nazwaliby ją Izaura- mówi, a ja
już żałuję małego Tymcia.
-
Może znajomi będą mówili na niego Timon-
wybiegam nieco w przyszłość, próbując doszukać się jakiś plusów w tej
sytuacji.
-
Znalazłem hotel prawie w centrum Warszawy, może znajdzie się jeszcze jedna
jedynka- zamyślił się, po czym wyjął telefon z zamiarem zarezerwowania
kolejnego pokoju. Byłam mu za to bardzo wdzięczna, bo nie wiedziałam, czy
znajdę coś wieczorem. Po jego telefonie ruszyliśmy w dalszą drogę.
Po kolejnej
godzinie jazdy dotarliśmy do okazałego, kilkunastopiętrowego hotelu prawie w
centrum miasta. Odebraliśmy klucze do dwóch pokoi na trzecim piętrze- siedemnastkę
i osiemnastkę. Oboje mieliśmy wspaniały widok z okna- na zewnątrz rozciągała
się warszawska panorama, wieczorem upstrzona milionami białych światełek.
-
Słodkich snów!- usłyszałam tuż przy moim uchu- byłam zbyt zajęta wpatrywaniem
się w migoczącą metropolię i nie zauważyłam, że wszedł do pomieszczenia razem
ze mną.
-
Dobranoc- odszepnęłam tylko, nawet się nie odwracając. Andrzej zamknął za sobą
drzwi, a ja ponownie pogrążyłam się w rozmyślaniach. Zatrzasnęłam wejście
prowadzące na balkon i schowałam się pod kołdrę. Po kilkunastu minutach
wpatrywania się pustym wzrokiem w ścianę, w końcu zasnęłam.
_____________________________________________
MIŚKI! Nawet nie wiecie, jak się za Wami stęskniłam! Nawet ja jestem zdziwiona, że aż tak bardzo. I zaskoczyliście mnie ilością komentarzy i wejść (w trakcie mojej nieobecności licznik podskoczył aż o 1000!) I powinnam Wam to wszystko wynagrodzić dużo dłuższym i fajniejszym rozdziałem, bo ten kompletnie nic nie wnosi, ale obiecuję, że w następnym od nadmiaru akcji aż zakręci Wam się w głowie! Taką przynajmniej mam nadzieję! :)
A Chorwacja jest wspaniała i chyba mogłabym tam zostać. Serio, nigdy nie widziałam tylu przystojnych obcokrajowców NARAZ. Normalnie raj! A, no i widoki też ładne :P
I jak najszybciej postaram się nadrobić Wasze blogi, już dzisiaj się do tego zabieram.
I skoro tak dobrze nam idzie, to co powiecie na nowy rozdział za 22 komentarze? Ojej, moja pazerność aż mnie przeraża.
Do następnego kochane! :*
Ale fajnie, że nowy rozdział :D Gabi dobrze zrobiła, że uciekła do Warszawy, to może nie rozwiąże do końca jej problemów, ale na pewno pomoże oswoić się z sytuacją :) i jest Andrzej, a to najważniejsze :D Skoro Facundo teraz poszedł w odstawke na dobre, mam nadzieję przynajmniej, to Wrona nie mógłby tak trochę wkroczyć bardziej w życie Gabi? Niby są przyjaciółmi, bla, bla bla. Ale no błagam, STARA MIŁOŚĆ NIE RDZEWIEJE! Zwłaszcza, że teraz wydają się mieć ze sobą całkiem dobry kontakt, który tylko się coraz bardziej polepsza
OdpowiedzUsuńTymoteusz? Skąd Ty to imię wytrzasnęłaś? :D No ale prawda, że Izaura byłoby gorsze :D
Pozdrawiam :)
Dobrze, że Gabi nie powiedziała Wronce o sytuacji z Conte bo Argentyńczyk albo dostałby za przeproszeniam w mordę, albo atmosfera między nimi byłaby bardzo napięta;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;*
Ciekawe co będzie dalej może Gabi będzie z wroną mam taką nadzieje oni do siebie pasują
OdpowiedzUsuńCzekam na następny
Pozdrawiam :)
Wronka coraz bardziej podoba mi się w tym opowiadaniu :D Gabi powinna być z Endrju, bo pasują do siebie i to bardzo :) Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńPowinnam Cię ochrzanić za taki krótki rozdział, ale mi się nie chce. Patrząc na komentarze, sądzę, że większość teraz zrobiła skok do #TeamWronka. Ten Tymoteusz mnie zabił :3 I Izaura. :D Nie wiem skąd wytrzasnęłaś te imiona, ale gratuluję Ci. Czo ten Andrzej, boże, rozpłynę się zaraz, aww :3 A może warto zaryzykować i wejść z nim w głębsze interakcje? :D Też się za Tobą stęskniłam. Wywczasowałaś się już, to dobrze. Grunt, że się udało. Koślawy komentarz, bo przyłapałam doła. Sorry :*
OdpowiedzUsuńGabi przedewszystkim msi przestać okazywać strach. Na takich facetów to działa, bo myślą, że zyskali władzę nad dziewczyną. Ona musi pokazać temu argentyńskiemu gówniarzowi, że polskie dziewczyny nie są głupie, ani łatwe. Niech to on zacznie bać się jej. Wrona za to wywiązuje się z roli przyjaciela, idzie mu to całkiem dobrze:)
OdpowiedzUsuńAhh, a ja myślałam, że tej nocy miedzy Endrju a Gabi coś... się stanie XD no wiem, mam erotyczną wyobraźnię, no ale cóż XDD
OdpowiedzUsuńFacundo nie lubiłam, i teraz jeszcze bardziej nie lubię w tym opowiadaniu, ale mimo wszystko czuję, że oni do siebie powrócą! NA PEWNO!
Miguel to taki miły człowiek;) pokaż go kiedyś od złej strony, ok? XDDD
no to czekamy na następny!
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Gabi przemyśli sobie wszystko i będzie wreszcie szczęśliwa !!!
Całuski ;*
uhhh... Głuupi Facu! Nastraszył nam Gabi -,-
OdpowiedzUsuńCzekaam na nowy ! ;D
Pozdro ;)
Co Ty pitolisz? Jest świetny :) nie lubię tu Facundo. Niech leci do swojej paniusi, a nie straszy Gabi. Dobrze, że Andrzej przyszedł się pochwalić i zgodził się ją zabrać ze sobą. Tymoteusz? Co Ty chcesz od tego imienia? Mi się podoba :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemny rozdział, ale już nie mogę się doczekać kolejnego! :) Facundo to tutaj niezły dupek. Zobaczymy jak to się wszystko potoczy, może być ciekawie.
OdpowiedzUsuńohoho Wawa, hotel, dwie jednyki mhmmm ;) haha mam nadzieję że akcja się potoczy w dobrym kierunku ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
ja tam byłam w drużynie Wrony i nikt mi nie wmówi, że przeszłam na jego stronę, bo ja go kocham, bo to Bydziak był no <3
OdpowiedzUsuńWarszawa zapowiada się ciekawie. A imiona oryginalne. Jestem zwolenniczką <3
iśka
Queen, Wawa no i oczywiście Wrona. Co tu więcej potrzeba do szczęścia? :P
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co tam będzie się działo w stolicy? Czy stara miłość odżyje? No niech Gabi będzie z Andrzejem :D A i niech Conte dostanie jakąś porządną nauczkę, bo coś czuję, że się tu jeszcze pojawi :P
Pozdrawiam i do następnego :*
Świetny rozdział! Czuję, że to taka cisza przed burzą. Obawiam się tylko, że Conte coś nawywija... ;)
OdpowiedzUsuńWszyscy uważają, że Gabi powinna być z Wroną. Mi jednak trochę szkoda Conte... Strach pomyśleć, jak się on poczuje, kiedy kobieta, na której mu zależy, wybierze innego. Może próbować się mścić, albo zrozumie swoje zachowanie i się zmieni.
Jeśli Conte chce być z Gabi, powinien wyznać jej całą prawdę, a nie tak kręcić. Kiedy dziewczyna dowie się o jego kłamstwach, będzie na straconej pozycji. I Wrona będzie miał u niej większe szanse.
Nie mam nic do Andrzeja, ale jakoś nie wyobrażam sobie ich razem. Są świetnymi przyjaciółmi. Ja na miejscu Gaby nie chciałabym, żeby taka sytuacja miała miejsce. W przeszłości uciekała ona przed Wroną i jego miłością. Teraz może być podobnie...
Odnośnie ,,podatności na wpływy"- chyba każdy ma coś takiego, że jak przez dłuższy czas z kimś przebywa, to przejmuje niektóre nawyki. Coś w tym jest. Wronka nie powinien się tego wstydzić. :D
Pozdrawiam. :)
Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. :D
OdpowiedzUsuńRozum jest za tym, że Gaba powinna być z Wroną a serce- że z Conte. Ciekawe, jak to się dalej potoczy... ;)
Pozdrawiam. :)
Meega :*
OdpowiedzUsuń