czwartek, 29 sierpnia 2013

Diecisiete

Musisz wybrać- masz kilka opcji. Możesz uciec, możesz zostać. Możesz się związać, lecz możesz też pozostać samotna. To wszystko zależy od ciebie. Ale pamiętaj… Więcej szans nie będzie.- Kostucha wyciąga w moją stronę swoje smukłe palce. Bronię się, lecz jej dłoń oplata mój prawy nadgarstek. Teraz już nie mogę uciec- Chodź ze mną…- syczy. Próbuję się wyrwać, ale Ona trzyma mnie mocno. Pędzimy w przepaść, wiatr rozwiewa mi włosy. Widzę migoczące światełko, które oświetla podłoże pod nami. Miliony kolców i cierni, na które spadamy my. Mój przeraźliwy krzyk rozpływa się w odmętach ciemnego tunelu. W uszach słyszę radosny śmiech Facundo.  To będzie bolesna śmierć.

Budzę się zlana potem, całe moje ciało trzęsie się ze strachu. Łapię się za przegub- wciąż czuję ten przerażający, zimny dotyk na nadgarstku. Oddycham ciężko, rozglądając się nerwowo po pokoju. Na zewnątrz zaczyna robić się już jasno, zegarek wskazuje szóstą trzydzieści cztery. Wciąż sapiąc niczym zepsuta maszyna parowa wchodzę do łazienki. Tam opłukuję twarz zimną wodą i doprowadzam się do porządku. Wychodzę na balkon i zapalam papierosa- brzydka sprawa, ale ja wcale nie jestem od nich uzależniona. Zwędziłam kilka Oskarowi, ot tak, na czarną godzinę.
- Paskudny nawyk- tym razem złe przyzwyczajenia wytknął mi Andrzej, a ja aż podskoczyłam ze strachu.
- Wystraszyłeś mnie!- zganiłam go, wydmuchując dym z płuc. Zupełnie zapomniałam, że jego balkon jest tuż obok mojego.
- Jakie masz plany na dziś?- pyta, a ja „zdrowo” się zaciągam.
- Miałam zamiar połazić trochę po mieście, powspominać stare czasy. A co, chcesz mi potowarzyszyć?- zadrwiłam, patrząc na niego spod uniesionych brwi.
- A wiesz, że chętnie?- odparł.- Okazuje się, że Tymka chrzczą dopiero jutro od rana, bo mieli jakieś małe nieporozumienie z księdzem.- dodał, dzieląc się ze mną radosną wiadomością.
- W takim razie za dziesięć minut widzę cię przed moimi drzwiami. Weź kasę na śniadanie- zakomenderowałam, po czym wyrzucając wypalonego papierosa przez ramię, wróciłam do pokoju.
Zjedliśmy w małej restauracyjce niedaleko hotelu. Po posiłku wyruszyliśmy na stare śmiecie, czyli zwiedzanie naszej ukochanej stolicy. Większość czasu podróżowaliśmy metrem, ale od przeciętnego turysty odróżniało nas to, że mieliśmy tu kilkanaście ukochanych zakątków, o których zwykły Krakowianin czy Gdańszczanin nawet nie ma pojęcia. Panorama miasta z Pałacu Kultury?- nuda! Z dachu ogromnego biura, wysokiego na trzydzieści pięter widok jest o niebo lepszy. Zatłoczone restauracje w centrum miasta? A gdzie tam! O wiele korzystniejszą opcją była mała knajpka wciśnięta między salon fryzjerski, a sklep obuwniczy. Może z zewnątrz nie prezentowała się zbyt urodziwie, ale wnętrze powalało każdego odwiedzającego. Iście grecki wystrój, piękne obrazy martwej i żywej natury, wygodne fotele, a przede wszystkim doskonałe jedzenie.
- A wtedy on pocałował swoją ukochaną na moście. I wyobraź sobie, że w trakcie pocałunku przerzucił ją przez ramię i wrzucił do rzeki!- opowiadał z ekscytacją Andrzej, gdy ja próbowałam oderwać niemiłosiernie ciągnący się  ser od zapiekanki.
- To idiotyczne i wielce nieprawdopodobne. Zresztą, ten agent gejem? To w ogóle się nie trzyma kupy- mruknęłam, nawijając mozarellę na widelec.
- Ale tak było! Mówię ci, ludzie wychodzili z kina naprawdę skołowani- tłumaczył, a ja znów męczyłam się z serem, który zdawał się nie mieć końca. Jasna cholera, jak powiem, że ciągnął się jak stąd do Chin, to będzie mało powiedziane!
- I może jeszcze ta jego panna przeżyła?- zapytałam z ironią.
- No co ty, to przecież byłoby zupełnie niemożliwe- odpowiedział urażony chłopak.
- Jak połowa rzeczy w tym głupawym filmie!- podsumowałam nieco wytrącona z równowagi, wreszcie dając sobie radę z okiełznaniem swojego obiadu. Czas z środkowym był wspaniałą rozrywką, mogłam przy nim wreszcie zapomnieć o dręczących mnie problemach. Przy nim mogłam się na chwilę odprężyć, wreszcie śmiać się z głupot i nie zastanawiać się nad każdym słowem. Endriu opowiadał dalej, podczas gdy ja zaczęłam przyglądać się ludziom przechodzących przez ulicę- mieliśmy stolik obok okna. Wśród osób idących chodnikiem wyróżniła się jedna, bardzo wysoka sylwetka, z ogromnym bukietem czerwonych róż, trzymanym  na wysokości twarzy. Gdy mignęła mi czarna czupryna, nagle zaschło mi w gardle. Napiłam się szybko wody, a kiedy ponownie podniosłam wzrok, po znajomej twarzy zostało już tylko wspomnienie. To zaczynała być paranoja, wszędzie widziałam argentyńskiego przyjmującego, gdzie się nie ruszyłam, tam jego wspomnienie ciągnęło się za mną niczym przykry odór za skunksem. Mimo to, starałam się o nim myśleć jak najmniej. Po skończonym obiedzie postanowiliśmy udać się na spacer. Było już grubo po siedemnastej, a miasto zaczęła spowijać mroczna poświata. Przysiedliśmy nad Wisłą i zaczęliśmy rzucać chleb ptakom. Wspominaliśmy przy tym stare czasy- najwidoczniej obojgu z nas zebrało się na refleksje.
- A pamiętasz, jak się poznaliśmy?- zapytał, śmiejąc się głośno. Ja spąsowiałam- nie zachowałam się wtedy ani przebojowo, ani z gracją. Gdy zauważył, jak bardzo się wstydzę, sam zaoferował mi, że tę historię chętnie przypomni. - Na pewno pamiętasz! To było w połowie pierwszej klasy liceum. Potknęłaś się wtedy na schodach, wpadłaś na mnie i potoczyliśmy się razem przez pierwsze piętro. Jakoś udało mi się utrzymać równowagę. Gdy spytałem, czy wszystko w porządku, bełkotliwym tonem odparłaś „Czuję się znakomicie”, wyminęłaś mnie, a gdy odwróciłaś się do mnie i posłałaś zniewalający uśmiech, wpadłaś prosto na przeciwległą ścianę, nabijając sobie ogromnego guza na czole.- zakończył swoją radosną opowieść, a ja skrzyżowałam ręce na piersi i przybrałam obrażoną minę.
- To wcale nie było śmieszne- bąknęłam urażona, na co on zaśmiał się perliście.
- Obraziłaś się?- zapytał wciąż rozbawiony, na co ja spojrzałam na niego spod byka, chcąc wyglądać jak najgroźniej.- No nie drocz się ze mną!- poprosił i zaczął mnie łaskotać. Z początku próbowałam się nie śmiać i nadal udawać nadąsaną, ale po chwili rozpoczęliśmy prawdziwą wojnę. W końcu zasapani zaprzestaliśmy zabawie. Siedziałam okrakiem na brzuchu chłopaka- wreszcie mogłam przybrać triumfalną minę.
- Wygrałam!- uniosłam prawą pięść w geście zwycięstwa.
- Och, złaź ze mnie grubasie!- żachnął się Andrzej, a ja wydałam z siebie oburzony okrzyk.
- Jak mnie nazwałeś?- wysyczałam, przybliżając się do niego. Zapowiadała się kolejna bitwa! Ani myśląc o zabawie, chłopak nagle spoważniał i spojrzał mi głęboko w oczy.
- W swojej głowie mówiłem, że jesteś piękna- szepnął, a ja mechanicznie wplotłam mu palce we włosy, uśmiechając się delikatnie. Zawsze tak robiłam, gdy byliśmy razem. Wtem z wysoka dotarł do nas jakiś dźwięk. To bukiet czerwonych róż spadał ze wzniesienia, podskakując na nierównościach terenu. Oboje spojrzeliśmy w górę- Facundo stał tam, wpatrując się we mnie pustym wzrokiem.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam- powiedział bezbarwnym tonem, siląc się na obojętność.
- Co ty tutaj robisz?- zapytałam, szybko podnosząc się z ziemi. Argentyńczyk zlustrował zimnym spojrzeniem sylwetkę Wrony.
- Chciałem cię przeprosić, ale teraz… Teraz chyba już nie warto- odparł, a ja zamarłam. Bukiet zatrzymał się przy brzegu rzeki, wzbudzając bardzo duże zainteresowanie pobliskich łabędzi.
- Facu, to nie tak jak myślisz…- wyszeptałam i zaczęłam wspinać się do niego, na górę.
- Nieważne. Widzę, że już wybrałaś. Ale mimo wszystko… Chciałbym cię przeprosić za to, co między nami zaszło.- wyjaśnił, a ja czułam, że naprawdę mu zależy.- A teraz… Życzę wam szczęścia- dodał i odszedł, tak po prostu. A ja nie pobiegłam za nim, aby go zatrzymać.
- Wracajmy do hotelu- poprosiłam Andrzeja. Bez słowa wracaliśmy metrem do domu, a ja miałam mętlik w głowie- z jednej strony czas w Warszawie nieco otworzył mi oczy, a godziny z przyjacielem były najlepiej spędzonymi godzinami od bardzo dawna. I ten nieziszczony pocałunek… Może mogłabym pokochać, gdybym tylko dała mu szansę? Jedyne co robiłam podczas jazdy windą to wpatrywanie się w jego lewy profil, wyraźnie zarysowaną linię szczęki, włosy jak zawsze ułożone w nieładzie, pełne usta, niebieskie oczy pełne zrozumienia i zarost, okalający prawie pół jego twarzy… Już wiem, czemu kobiety tak wzdychały, gdy widywały go na meczach.
- Czemu tak na mnie patrzysz?- zapytał, a moje policzki okryły się szkarłatem. Nie spodziewałam się, że to zauważy.
- Wiesz… Jesteś całkiem przystojny- mruknęłam, siląc się na nonszalancję.
- Nie ty pierwsza mi to mówisz- odzywa się, a ja unoszę brwi.
- A która była tą szczęściarą, która spędziła więcej czasu z Wronką niż ja?- zapytałam, nieświadomie bawiąc się kosmykiem włosów.
- Moja mama- odparł, a ja parsknęłam głośnym śmiechem.
- Potrafisz wszystko zepsuć- pożaliłam się, a on tylko spojrzał na mnie ukradkiem i już się nie odezwał.
- Obejrzymy jakiś film?- zapytał, gdy wysiedliśmy z windy. Chętnie przystałam na tę propozycję. Miał na laptopie kilka dobrych kinowych hitów, chociaż większość z nich sam już widział.
- Obejrzyjmy Avengersów, błagam!- robiłam szczenięce oczy, ale on nadal był do tego sceptycznie nastawiony.
- A nie jesteś na to przypadkiem za stara?- pyta, za co dostaje mocnego kukśtańca w bok.- Zresztą, premiera była ze sto lat temu, jak mogłaś jeszcze tego nie obejrzeć?
- W takim razie, co ten film robi na twoim dysku?- odbijam piłeczkę, na co on robi umęczoną minę.
- Niech ci będzie, udław się tymi ich super mocami- jęknął, a ja uśmiechnęłam się szeroko. Ułożyłam się wygodnie, kładąc głowę na jego klatce piersiowej. Miarowy oddech mojego kompana sprawił, że poczułam się bezpieczniej. Żadne z nas nie miało ochoty rozmawiać o incydencie znad rzeki.
- Ładnie pachną ci włosy- odezwał się w połowie filmu, a ja nagle zupełnie straciłam zainteresowanie fabułą. Odwróciłam się i spojrzałam mu w oczy. W jego tęczówkach odbijało się światło lampki, postawionej na szafce nocnej.
- Usiłujesz mnie poderwać?- pytam, a on uśmiecha się i unosi na łokciach.
- Tylko trochę- wyznaje, a do mnie dociera mocny zapach jego perfum. Pocałunek z początku jest delikatny, lecz z każdą chwilą przybiera na mocy. Chłopak po chwili zachłannie wpija się w moje wargi- w końcu czekał na tę chwilę ponad pięć lat. Z podobną zaciekłością oddaję pocałunek i wplatam palce w jego potargane włosy. Z gwałtownością, o jaką bym się nie podejrzewała odpinam guziki jego koszuli i zaczynam błądzić dłońmi po jego umięśnionym torsie. On ustami muska moje ucho, zmierzając z powrotem przez linię szczęki, znów wpadając na rozgrzane do czerwoności lico. Laptop spada na podłogę, ale to w żaden sposób nie jest w stanie zahamować naszych romantycznych zapędów. Andrzej zrzuca ze mnie jasnoniebieską bluzkę w kwiatki- zostaję tylko w kremowym, koronkowym staniku i dżinsach. Środkowy łapie mnie za nadgarstki, a ja, za sprawą jego dotyku przypominam sobie dzisiejszy sen. Przed oczami mam kostuchę trzymającą mój przegub. W głowie słyszę jej słowa: „Musisz wybrać- masz kilka opcji. Możesz uciec, możesz zostać. Możesz się związać, lecz możesz też pozostać samotna. To wszystko zależy od ciebie. Ale pamiętaj… Więcej szans nie będzie”. W przypływie trzeźwości umysłu wyrywam się chłopakowi i zrywam z łóżka. Co ja robię? Znowu oszukuję samą siebie. Przecież wiem, że nigdy go nie pokocham. Nie chcę tkwić w związku z tą straszną świadomością, że już nie zaznam uczucia miłości. Muszę iść dalej. Muszę szukać. Nagle w oczach zbierają mi się łzy- Wrona patrzy na mnie z przerażeniem w oczach.
- Co się stało?- pyta, a ja wiem, że po raz kolejny będę musiała go zranić.

- Andrzej, przepraszam- pociągam nosem, a mój głos powoli przeistacza się w dziecinne łkanie- próbowałam cię pokochać, ale… Po prostu nie potrafię. Przepraszam- szepczę. Zabieram bluzkę, torebkę i buty. Wychodzę, nie oglądając się za siebie- nie chcę patrzeć jak cierpi, zwłaszcza, że cierpi z mojej winy. Znowu.
______________________________________________________________
To nie będzie zbyt miłe, ale mam wielką ochotę zaśmiać się Wam wszystkim czytelnikom w twarz! Bo na samym początku nawet ja nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, co ta Gabrysia wyprawia, to nawet ja nie ogarniam! :)
A za tamten rozdział to nawet nie powinnam prosić o jeden komentarz, bo przecież tam nie było ZUPEŁNIE nic ciekawego. A tutaj mam nadzieję, że posypią się Wasze opinie, możecie mnie nawet zwyzywać! Też bym to zrobiła na Waszym miejscu... :D
I teraz, chciałabym bardzo abyście wyobrazili sobie mnie w czarnej pelerynie, ze świecami dookoła i kościstą ręką sunącą powoli w Waszą stronę. Bo ja naprawdę mam chęć spojrzenia na Was przekrwionymi oczami i powiedzenia, że "nastały zupełnie inne czasy..." Bo zostało nam jeszcze jakieś 10 rozdziałów do końca, wiecie? A ja przedwczoraj w nocy napisałam trzy ostatnie rozdziały i właśnie przymierzam się do epilogu. I chciałam po prostu, żebyście wiedziały :D
Okej, więc teraz wznawiamy Chimerową pazerność i łapczywość, bo w inny sposób nie potrafię Was zmusić do kontaktu! :D : Następny rozdział pojawi się, gdy pojawią się 22 komentarze.
Buziaki, misiaki i do (mam nadzieję bardzo szybkiego) następnego rozdziału ! :*
EDIT:
Un Poco De Amor doczekało się swojej własnej strony na facebook-u! :) Zapraszam serdecznie do polubienia https://www.facebook.com/pages/Un-Poco-De-Amor/1413617445530588 , będę tam informować o nowych rozdziałach na blogu, może będą organizowane jakieś konkursy. Strona jest obecna tam u góry, w zakładkach :)

22 komentarze:

  1. Ciekawa jestem, czy Facu rzeczywiście żałuje tego co zrobił czy to jakaś kolejna gierka z jego strony;) I biedny Wonka będzie cierpiał, no nie wybaczę Ci tego;*
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie! Co ta Gabi wyprawia? :P Jak mogła znowu skrzywdzić Andrzeja? A co do Facu to nie wydaje mi się, żeby on coś naprawdę czuł do Gabrieli, przecież ma inną.
    Ale namieszałaś, tego nigdy bym się nie spodziewała. Teraz to już nawet się nie domyślam z kim ona będzie ;P
    Ale muszę Ci przyznać, że i tak Cię uwielbiam, bo naprawdę świetnie piszesz ;)
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No to ładnie... Mam nadzieję że Gaba nie wróci sobie ot tak do Conte;) Ja wiem, że ona i tak jeszcze wróci do Wronki :):) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ona mogła potraktować tak Wrone?! No jak?! Namieszałaś i to ostro. Już się nie mogę doczekać następnego ;) Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. No to cudownie! Pozostaje jeszcze jedno wyjście - pozostać samotną. Andrzeja nie darzy wielkim uczuciem, a Facu jest nieuczciwy! No sama już nie wiem jak to planujesz rozwiązać!

    OdpowiedzUsuń
  6. NIE MÓW MI, ŻE ZA 10 ROZDZIAŁÓW TO SIĘ SKOŃCZY, PROSZĘ, BO CI ALBO SOBIE COŚ ZROBIĘ. Ale ty tu mieszasz. Już nawet nie wiem co myśleć. Jej, dlaczego ona nie umie pokochać tego naszego Andrzejka? Toć to cud nad Wisłą jest :3 A drugi chce wykupić łaski. Nie wiem co zrobi Gabi, ani nawet tego, co ja bym zrobiła na jej miejscu. Chyba bym rzuciła to wszystko w kąt i wyjechała gdzieś daleko, bardzo daleko. Do Włoch na przykład. No, obraziłam się niestety. Chociaż mógłby to być koniec, bo mnie wena opuściła. Ale choć raz postawię na swoim i skończę jednego bloga z moich 489167714875 innych. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekałaś i się doczekałaś. Chodź na Dwudziestkę. Wymęczoną, ale jest. ♥ Poczekaj, poczekaj, zaraz Ci zrobię spam na tym fejsie i już będziesz wiedziała jak wyglądam. To może lepiej nie XD

      Usuń
    2. http://grasz-wygrywasz.blogspot.com/2013/08/dwadziescia.html
      azzz, #onlyme

      Usuń
  7. Dlaczego ja się pytam dlaczego! Gaba nie może znowu skrzywdzić Wrone. Facu jej wcale nie kocha,tylko się nią bawi,a na boku ma inną. Namieszałaś i to dużo. Ale uwielbiam twoje opowiadanie i nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
    Pozdrawiam i Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem w szoku oO Dobra, juz mi lepiej. Szkoda mi Andrzeja jest taki słodziaszny, a cierpi, bo Gaba go nie kocha ;c Tylko 10 rozdziałów? Załamie się całkiem. Jescze koniec wakacji się zbliża ..

    OdpowiedzUsuń
  9. Kogiel mogiel, moje domysly runely :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Biedny Wrona, znów został skrzywdzony przez Gabi. Byli takimi wspaniałymi przyjaciółmi, którzy na sobie polegali a tu niespodzianka i wszystko się posypało ! Mam nadzieję, że jeszcze zostaną przyjaciółmi mimo iż tyle przeszli.
    10 rozdziałów powiadasz ? Ja się nie zgadzam ! Ja chcę jeszcze co najmniej z 50 ! :P

    Całuski ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się pod tym!
      Jak najwięcej rozdziałów! <3

      Usuń
  11. Biedny Andrzej. Szkoda mi go. :( Ale rozdział na prawdę super. Świetny, czekam na nexta. :)
    http://kazda-droga-wymaga-poswiecen.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń
  12. To się porobiło... Nie zdziwiłabym się, gdyby na końcu się okazało, że Gabi zostanie sama.
    Zrobiło mi się trochę szkoda Wrony... Może Facundo będzie miał więcej szczęścia? :)
    Początek mnie trochę zadziwił. Ta kostucha... Przez Ciebie będę miała koszmary! ;D
    Szkoda, że kończysz Tego bloga... :(
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. OJCIEŻPIERDZIELE,nbfnjcbvgjhvcbvnjhbnvmc
    Uwierz mi, przez połowę rozdziału jak idiotka usmiechałam się do monitora, bo znasz moją słabość do Andrzeja i wiedz,że dla mnie on zawsze będzie numerem jeden :D Kurde no, szkoda tej Gabi, pasowaliby do siebie z Wroną, dobrze się dogadują, wspominają stare czasy. Że też Gabryśka nic do niego nie czuje :< Szkoda straszna no. Błaaaagam, niech ona tylko nie wraca do Facundo, za bardzo on mi podpadł już. Niech spada gdzie indziej wyrywać panienki. No chociaż z drugiej strony chyba trochę mu zależy, albo nawet bardziej niż trochę. Ciekawa jestem jak to wszystko rozegrasz. A może Gabi pozna jeszcze innego faceta i odda mu swoje serce? W sumie nie byłoby to takie złe, tylko wiesz, wtedy bardzo uprzejmie proszę załatw Andrzejkowi jakąś miłądziewczynę, żeby mu smutno czasem nie było :D
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Niech Conte spierdala! Sory za słownictwo, ale mnie wkurza :D Nie lubię go tu. Wolę Wronkę i mam nadzieję, że Gabrycha się opanuje i nie wróci do Facundo.

    OdpowiedzUsuń
  15. No tego się nie spodziewałam! :o Jestem w szoku!
    I co tu robił Facundo?! Już myślałam,że się w miarę ułoży a ty nam fundujesz taki rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  16. nie lubię Gaby. grabi sobie. ja chce Andrzeja.
    już myślałąm, że ma przewidzenia. Jak on ą znalazł? -.-
    mam nadzieję, ze zmądrzeje jednak. Andrzej <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Banan na twarzy przez 3/4 rozdziału, a potem nagle smutek? Takie emocje to u Ciebie norma :P Ale to megahipersuperdobrze, więc ja się cieszę :DDD
    Andrzej jest... taki... (nie powinno się tak mówić o mężczyźnie, ale walić to :P) przesłodki. Widać, że bardzo kocha Gabę, a ona nie wie chyba sama co wyprawia ze swoim życiem. Dlaczego miałaby nie pokochać Andrzeja? Ze względu na Facundo? Jezus, ta to się potrafi wplątać w takie dwuznaczne sytuacje jak ta przedstawiona w tym rozdziale :P Według mnie (bez hejotwania) powinna ogarnąć dupę i w końcu określić się.
    Denerwuje mnie jej zachowanie :D

    Więc to by było na tyle :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jeszcze jedno!
      Cieszę się, że wróciłaś <333

      Ściskam <3

      Usuń