Po
godzinach przekonywania Woickiego, że jestem w stanie zostać sama na noc, że
nie rzucę się z mostu ani nie pogrążę w żalu, ani nie będę beczała nad swoim
losem słuchając smętnych ballad o miłości, ten w końcu się ugiął.
- Ja
go nie kocham- warknęłam, próbując wyrwać mu butelkę wódki, którą dzierżył w
swojej dłoni. Musiałam ją odzyskać, bo to był jedyny alkohol, schowany w domu
na czarną godzinę.
- To
tylko tak, profilaktycznie- wyjaśnił, schował trunek za pazuchę i pomachał mi
na odchodne, zamykając za sobą drzwi. A to podła szuja! Po odczekaniu kilku
minut zaryglowałam się w mieszkaniu i rzuciłam do szafki pod kuchenką.
Przeszukałam ją od góry do dołu, wzdłuż i wszerz, wyrzuciłam stamtąd wszystkie
śmieci, przy okazji zbijając dwa talerze. Nic, ani połowy procenta. Załamana położyłam się tylko na podłodze i
podłożyłam ręce pod głowę. Zacisnęłam powieki i błagałam w duchu, żeby ten
„uczuciowy koszmar” wreszcie się skończył. Po kilku godzinach tępego
wpatrywania się w ścianę w końcu zasnęłam.
Obudził
mnie jakiś koszmar, zupełnie absurdalny sen, którego nie warto było
zapamiętywać. Bolał mnie każdy skrawek ciała, to zapewne od spania na podłodze.
Podniosłam się zbolała z drewnianych paneli i rozmasowałam plecy. Gdy myłam
zęby, zbadałam dokładnie każdy skrawek swojej twarzy: podkrążone, przekrwione
oczy, szare policzki i smutne usta- wynik nie nastrajał pozytywnie. Przed
wyjściem pociągnęłam tylko rzęsy tuszem i wyszłam do pracy. Przecież nie miałam
się dla kogo stroić. Wiatr pochlastał moją twarz o wiele dotkliwiej, niż nie
jeden cios w policzek. Okryłam się szczelniej szalikiem i dotarłam do sali.
Czułam się jakby rozjechał mnie stutonowy walec. Skutki nieszczęśliwej miłości?
Dziękuję bardzo za takie rozrywki. Gdy niczym zombie przemierzałam korytarz
prowadzący do swojego gabinetu, zza zakrętu wyłoniła się postać. Zmierzała w
przeciwnym do mojego kierunku, a gdy uniosła głowę i utkwiła we mnie swój
przenikliwy wzrok, to miałam ochotę się rozpłakać. Facundo patrzył na mnie,
jakby był na mnie wściekły, jakby za mną tęsknił i jakby miał wielką ochotę
mnie pocałować- wszystko to jednocześnie. A może to tylko takie moje
wyobrażenia? Spuściłam wzrok i weszłam do swojego pokoju. Rzuciłam torbę na
kanapę, a sama usiadłam na fotelu. Podkurczyłam nogi i schowałam twarz w
dłoniach. Ciężko mi się oddychało, a pod powiekami zbierały się łzy. Od wczoraj
zapomniałam, jak bardzo zapierało mi dech na jego widok.
W
ciągu dnia odwiedził mnie tylko Paweł, który chciał się przywitać i zapytać,
czy wszystko w porządku. Wychodząc z gabinetu akurat minął się z Conte, który
zmierzył go złowrogim spojrzeniem, zaciskając groźnie szczęki. Potem Woicki
zamknął za sobą drzwi, więc nie widziałam już nic więcej. Gdy wychodziłam z
hali trafiłam również na Miguela, który oznajmił, iż zapowiadana gala zostaje
przeniesiona z piątku na jutro. Zapytał znów, czy mam czas, a ja głupia
potwierdziłam swoją obecność. Uśmiechnął się na odchodne i życzył mi miłego
dnia- on, naiwny. Jutrzejszy bal wydawał się katorgą, której niestety nie
mogłam uniknąć. Po dwóch zaproszeniach na imprezę wciąż nie miałam z kim iść,
bo Wrona obraził się chyba na mnie na całego, albo unikał mnie zupełnie przez
przypadek. Wieczór spędziłam obżerając się starymi chipsami znalezionymi w
szafce i oglądając film dokumentalny o środowisku naturalnym surykatek. Chyba
stoczyłam się na samo dno egzystencjonalne.
Następnego
dnia chłopakom odwołali trening, żeby mogli w spokoju przygotować się do
wieczornej uroczystości. Co za skrajna nieodpowiedzialność ze strony związku!
Przecież w sobotę grali mecz z Politechniką, i to na wyjeździe. Z powodu braku
żywej duszy na hali, ja również dostałam wolne. Z tej jakże wyjątkowej okazji
postanowiłam wypucować dom na błysk: odkurzyłam wszystkie zakamarki,
pościerałam kurze, wypolerowałam naczynia… Czyli wyczyściłam wszystkie rzeczy,
których nigdy nie miałam zamiaru tknąć nawet palcem. A wszystko to, żeby nie
myśleć o tym koszmarze, który czeka mnie wieczorem. Samotne dotarcie do hotelu,
w którym odbywała się cała impreza, sztuczne
uśmiechy, stanie pod ścianą i podtrzymywanie rozmowy z ludźmi, na których wcale
mi nie zależy, ciekawskie spojrzenia i to najważniejsze- przecież będzie tam On.
Ten, przez którego moje serce nagle zrywa się do biegu, ten, który sprawia, że
mój oddech staje się płytki i szybki, ten, z którym… Ten, z którym nie powinnam
mieć nigdy do czynienia. Odrzucam natrętne myśli potrząsając nerwowo głową,
lecz one nie chcą mnie opuścić. Krzątają się po moim umyśle kiedy wybieram
kremową sukienkę za kolano, z przewiązaną czerwoną wstążką w pasie. Są ze mną
kiedy maluję oczy, pudruję nos, pociągam usta szminką. Kiedy układam włosy w
luźnego koka, z którego niesforne kosmyki opadają mi na twarz. Plączą się mi
pod nogami, gdy zakładam buty, i nie znikają, gdy zamykam za sobą drzwi
frontowe.
-
Cześć, Piękna!- słyszę przy uchu zawadiacki śmiech Zatiego. Jestem tuż przy
hotelu i od razu się rozpromieniam, a do głowy wkrada się pozytywna iskierka-
przecież nie będę tutaj tak zupełnie
sama.
-
Cześć, Przystojniaku!- odgryzam się, lustrując go wzrokiem. Ma na sobie czarny
garnitur i błękitną koszulę, podkreślającą kolor jego niebieskich oczu.- Taki
towar sam po mieście chodzi?- rzucam, rozglądając się za jego drugą połówką.
Paweł przewraca oczami i daje mi sójkę w bok.- No, Pawełku, gdzie twoja
kobieta?- drążę, a humor od razu mi się poprawia. Zatorski to naprawdę
pozytywny chłopak.
-
Musiała wyjechać do rodziców na tydzień. Jeśli nie przełożyliby tej imprezy, to
zdążyłaby na czas- skrzywił się nieznacznie, prowadząc mnie do wejścia.
Pozłorzeczyliśmy jeszcze odrobinkę na organizatorów tego całego
przedsięwzięcia, a potem jakimś dziwnym sposobem zgubiłam go w licznym tłumie
odświętnie ubranych gości. Po części oficjalnej, tej pełnej przemów,
podziękowań i planów na przyszłość, uroczystość przeniosła się na salę balową,
która na potrzeby wydarzenia została przemieniona w zaciemnione pomieszczenie z
błyskającymi wszędzie kolorowymi światełkami i dudniącą muzyką. Czułam się jak
na dyskotece w gimnazjum, jeszcze brakowało tylko tego, żeby ktoś złapał mnie
za tyłek. Po przywitaniu się ze wszystkimi znajomymi osobami i odbębnieniu
kilku przymusowych tańców-połamańców, przysiadłam na parapecie i zaczęłam
przyglądać się tańczącym parom. Muzyka nieco zwolniła, było już grubo po
północy, więc znajdujący się na parkiecie zakochani bujali się tylko powolutku
w rytm ballady. Zafascynowana grą kolorów produkowanych przez kulę na ścianie
nie zauważyłam, że ktoś przysiadł obok mnie. Odwróciłam głowę i podniosłam
wzrok. Wpatrywała się we mnie para dużych, okalanych gęstym wachlarzem rzęs,
brązowych oczu. Całą prezencję psuł tylko zielonkawy już siniak pod prawym
okiem. Zamarłam.
-
Zatańczymy?- zapytał Facundo, wyciągając prawą dłoń w moim kierunku. Zszokowana
dałam pociągnąć się na środek parkietu i odruchowo położyłam ręce na jego szyi.
On objął mnie delikatnie w talii i uśmiechnął się zniewalająco. Do mnie niespodziewanie
wróciła jako taka trzeźwość umysłu.
-
Muszę ci coś wyjaśnić- oznajmiłam twardo, z szyi przenosząc mu ręce na ramiona
i nieco odsuwając go od siebie. Conte pokręcił głową w geście pobłażliwości.
-
Wszystko już wiem- odparł i zatknął mi jeden z wielu kosmyków włosów za ucho. A
ja stałam tam jak sparaliżowana, wpatrując się w niego z otwartymi ustami.
Zaśmiał się tylko głośno, a kilka głów odwróciło się w naszą stronę- zamknij
buzię, bo ci tam mucha wleci- polecił, a ja posłusznie to uczyniłam.- Paweł
wszystko mi wytłumaczył- odpowiedział na moje nieme pytanie, a ja poczułam
nieskrywaną wdzięczność dla mojego starszego znajomego. Chłopak ponownie przyciągnął
mnie do siebie i zaczął kołysać się w rytm piosenki. Ciągle patrzył mi w oczy,
aż dziw, że nie potrąciliśmy innej tańczącej pary, tak byliśmy w siebie
zapatrzeni. Jakiś niewyjaśniony magnetyzm zaczął nas do siebie przyciągać. On
pochylił się nade mną, a ja wspięłam się na palcach w stronę jego twarzy.
Przelotnie spojrzał na moje usta i uśmiechnął się delikatnie. Nasze nosy dzieliły
centymetry. Zamknęłam oczy, gdy…
-
Odbijamy!- usłyszałam wesoły krzyk tuż nad moim uchem. Odskoczyliśmy od siebie
niczym para przyłapanych nastolatków. Wrona nie czekając na odpowiedź kolegi z
drużyny porwał mnie w ramiona i poprowadził w głąb sali. Cholera, jestem pewna,
że zrobił to wszystko specjalnie.
-
Lepszego momentu nie mogłeś wybrać- warknęłam rozjuszona, a cały romantyczny
nastrój ze mnie uleciał. Chłopak tylko uśmiechnął się szeroko, udając, że nie
ma pojęcia o co mi chodzi. Po przetańczonym kawałku chciałam się uwolnić, ale
on przytrzymał moją dłoń.
-
Andrzej, nie wracajmy do starych czasów. To już minęło- poprosiłam, wyswobadzając
się z jego objęć. On w odpowiedzi zacisnął zęby.
- Nie
chcesz mieć alternatywy? Ten Latynos to pies na baby, zostawi cię przy najbliższej
okazji- wypluwa z siebie, a mnie aż zatyka z wrażenia. Po chwili jednak
opanowuję emocje i jestem w stanie mu odpowiedzieć.
- Nic
mnie z nim nie łączy- mówię, chociaż oboje wiemy, że to nieprawda. Wrona prycha
rozjuszony.- A nawet jeśli, to ten rozdział jest już dla mnie dawno zamknięty,
nie chcę się cofać i znów popełniać tych samych błędów.- wyjaśniłam, czując, że
ta rozmowa ma coraz mniejszy sens. Andrzej był już nieźle podchmielony,
widocznie moje argumenty na jego nie działały.
- Nie
kłam, że nie było ci ze mną dobrze- syczy, znowu łapiąc mnie za nadgarstki.
Wyrywam się po raz kolejny.
-
Było, ale tylko przez chwilę. Zrozum, to nie była miłość, tylko szczeniackie
zauroczenie- mówię, próbując nieco załagodzić jego, jak i swój gniew. Jego
uścisk rozluźnia się, a oczy patrzą na mnie cielęcym wzrokiem. Rzucam tylko
ciche „przepraszam”, które przeplata się z niewinnym wzruszeniem ramion i
odwracam się na pięcie.
- I
tak będę o ciebie walczył!- rozlega się głośny bas, lecz właściciel głosu jest
już daleko za mną, a ja mieszam się z tłumem, nadal skołowana wydarzeniami
minionego dnia. Wiedziałam, że to wszystko się tak skończy.
____________________________________
To nam się porobiło w tej jedenastce, co? :) Skomentowanie tego rozdziału zostawiam Wam, bo ja nie mam nawet na niego słów XD ani to długie, ani mądre, ani zabawne.
A teraz ważniejsza część:
Mordeczki!
Już w czwartek wyjeżdżam na tydzień, potem wracam na dwa dni i znów mnie nie ma przez kolejny tydzień. Narobię sobie u Was trochę zaległości, ale na pewno nadrobię je jak najszybciej.
A na konkurs była chętna chyba tylko jedna osoba, także puszczam tę notkę w niepamięć i wracam do tego, kiedy będziemy gdzieś dalej, może przy setce? Chociaż, chyba nie planuję aż tylu rozdziałów :D
Tyle z informacji praktycznych i mam nadzieję, że Was nie zanudziłam tą jedenasteczką :D
Buziaki i do następnego! :)
No to serio się porobiło, oj się porobiło *.* Tutaj Conte, a tam Wronka i weź człowieku wybierz któregokolwiek. Umarłabym z niewiedzy. Ale Latynos to jednak Latynos, skubany jest piękny. Chociaż taki Andrzej też niczego sobie (mój tata ma na imię Andrzej i też był całkiem przystojny w wieku Wronki). Oni wszyscy też są głupkami jak u mnie Amanda i Grzesiek. Zasłaniają się czym popadnie, byleby się uchronić od jakiegoś 'głębszego' wyznawania sobie uczuć.
OdpowiedzUsuńTy mnie nigdy nie znudzisz swoim opowiadaniem. A ciągnij je nawet i do setki - ja zawsze będę. Uwielbiam twoje komentarze u mnie, wiesz? Seryjnie. Przynajmniej piszesz w nich coś sensowniejszego niż ja u Ciebie (bo szczerze mówiąc, czuję się jakbym pisała o mydle i marmoladzie, aż się dziwie, że tak źle z moją obiektywną oceną). Także sama musisz ocenić to co powstało w tym moim wytworze. Mam rozumieć, że tylko ja jestem chętna na twoje pomysły? O to źli ludzie! Jak mogli się nie zgodzić?
No w każdym razie udanych obozów i wracaj do nas szybko. :3
Czeeeeeść :* Wracaj z tych swoich wakacji, bo ja mam dla Ciebie aż dwie nominację. Okropna jestem, wiem. Tak więc są to Liebster Aword i The Versatile Blogger. Wszystko u mnie w zakładce Nominacje ;)
UsuńI ostatnia, trzecia wiadomość ode mnie. Wróciłaś już?! ♥
UsuńOj się porobiło, kogo wybierze Wronę z którym była, z którym była chwila miłości czy Conte, który obdarza ją wielkim uczuciem a ona jego nawet też, tylko nie chce się do tego przyznać.... już nie mogę doczekać się kolejnego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bajecznie w tej jedenastce... Już prawie ale wiedziałam, że dziś się nie pocałują już dobrze znam to opowiadanie ;p Oj biedny Wronka może się tu pojawi jakaś bliźniaczka Gaby bo za dużo tych adoratorów jak na jedną :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWoicki zachował się bardzo odpowiedzialnie mówiąc Facundo jak było. Lubię go!
OdpowiedzUsuńTaka słodka ta jedenastka, nawet Wrona (już lekko hm... użyję Twojego słowa) podchmielony nie zepsuł tej "magii". Bardzo mi się podoba ten rozdział!
A co do konkursu, to ja jestem na tak, w poprzednim komentarzu tego nie napisałam, przepraszam. Zapomniałam.
Buziaki i do zobaczyska! :**
Czasem (lub zawsze) nie rozumiem mężczyzn. Niby z założenia miało to być, mądre, odpowiedzialne, głowa rodziny ale, no właśnie ale. Mężczyzna się Bozi nie udał. Ot co! Facundo zbyt pochopnie wierzy w to co widzi, a Wrona nie wierzy w to co słyszy.
OdpowiedzUsuńno i jak tu nie lubić Twojego opowiadania?
OdpowiedzUsuńniby Gaba jest w złej sytuacji, to ja bym jednak się z nią chętnie zamieniła. bo powiedz ty mi, kto by nie chciał pracować z takim klubem, jakim jest Skra, znać siatkarzy i mieć dwóch przystojnych adoratorów? no kto?
czekam na następny!
Pozdrawiam
Buntowniczka (tak jakoś mi się nie chce logować i piszę z anonima XD)
Ooo, Wrona wreszcie :D Ja tam szczerze mówiąc to jakąś wielką sympatią do Conte w twoim opowiadaniu nie pałam :P Ciągle mam wrażenie, że chodzi mu tylko żeby "zaliczyć" Gabrysie i tyle. Niby trochę widać, że zależy mu coraz bardziej, ale i tak jakoś mi trochę wcześniej podpadł.
OdpowiedzUsuńOj sprawy się komplikują, a nie wydaje mi się aby Andrzej odpuścił, choć chyba powinien, bo siłą nic nie zdziała. Ona traktuje go jak przyjaciele, więc chyba powinien się z tym pogodzić. Miał w końcu swoje pięć minut w przeszłości i tego nie wykorzystał.
OdpowiedzUsuńAle się porobiło Dobrze ze Woicki powiedział mu prawdę Czekam z niecierpliwością na następny Pozdrawiam Katarzyna1997
OdpowiedzUsuńZapraszam na 2 rozdział na http://nie-poddawaj-sie-nigdy.blogspot.com/ .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;)
Dobraaa, uduś mnie za brak pisania.. Czytałam, nadrabiałam, aż w końcu mogę coś tu naskrobać :D
OdpowiedzUsuńEhh nie ma łatwego życia ta nasza Gabrysia.. A szkoda. Na początku myślałam, że jakoś zwiąże się z Karolem. Tak jakoś było im do siebie po drodze :D Ale ok, nie psujmy chłopakowi związku. Później stwierdziłam, że skoro Andrzej się pojawił, to może to co ich kiedyś łączyło również wróci. Ale to też chyba nie jest dobry pomysł.. Podoba mi się jej relacja z Conte. Tzn to jak facet jest zazdrosny :D i to jak poprosił ją do tańca.. to było urocze. Bo niby się na nią gniewał o akcję z Woickim (swoją drogą kto to wyciąga pochopne wnioski tak szybko?! Facu troszkę się zagalopował..trzeba było od razu posłuchać wyjaśnień), a z drugiej strony już wiedział, że tak naprawdę między nimi nic nie zaszło i chciał, żeby było ok.
Dobra, rozpisałam się chyba xd
To mówiąc krótko, jak dla mnie Gaba powinna dać Argentyńczykowi szansę :)
Całuję ;*
K.
nie wiem czemu, ale nie bardzo lubię tu Conte, chociaż tak choler&ie mnie jara *.* chyba daje się we znaki moja miłość do Andrzeja. nawet jeśli mnie zostawił dla Skry xd mam nadzieję, ze nie odpuści. ma chłopak wyczucie za co go lubię. szczerze mu kibicuję.
OdpowiedzUsuńChyba to dlatego, ze Conte to dla mnie taki cwaniaczek od zaliczania.
Woicki rulez <3
5 na nadpubudliwie.blogspot.com. zapraszam :)
Nie było mnie dwa rozdziały, a tyle się porobiło ;P
OdpowiedzUsuńAch ten Andrzej, jednak nadal coś do naszej Gaby czuje ;) Teraz to naprawdę nie wiem z kim by było lepiej jakby ona była :P Z jednej strony szarmancki Facu, a z drugiej uroczy Andrzej (do którego mam słabość ;P) Czekam na dalszy przebieg wydarzeń ;)
Pozdrawiam :*
Swietny ! :D Zapraszam do siebie na kolejny rozdział http://w-drodze-do-niebaa.blogspot.com/ :D
OdpowiedzUsuńChcę poinformować Cię, że zostałaś nominowana przeze mnie do Libster Award :)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji u mnie http://zwyklyczas.blogspot.com/ :)
Ściskam :*
Nominowałam cię do Liebster Award Szczegóły u mnie :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do nagrody The Versatile Blogger. Szczegóły u mnie : )
OdpowiedzUsuń