sobota, 4 maja 2013

Prólogo


Stukot wysokich, granatowych szpilek wyraźnie zakłócał idealną ciszę panującą w hallu. Wysoka, na oko dwudziestokilkuletnia brunetka o zielonych oczach przemierzała korytarz szybkim krokiem, nerwowo skubiąc rąbek galowej spódnicy. Wzrokiem szukała pokoju numer dwadzieścia trzy. Znalazłszy owe wejście, wzięła kilka głębokich wdechów po prostu otworzyła drzwi. Jej oczom ukazała się hala sportowa z boiskiem, na którym aktualnie trenowała dwunastka siatkarzy w czarnych koszulkach. Starając się nie zaburzyć zbytnio przebiegu treningu, amortyzując odgłos wydawany przez swoje buty podeszła do mężczyzny odzianego w białą dresową bluzę. Odwrócił się do niej, a jego usta wygięły się w przyjaznym uśmiechu.No, tak oto w wielkim skrócie zaczyna się historia Gabrieli Kruk- Moja historia.
- Witam pani Gabrielo!- przywitał się, ściskając moją dłoń. Stanowczo odwzajemniłam uścisk, wiedząc, że jeśli moje gesty będą konkretniejsze, wyjdę na bardziej kompetentną w oczach swojego przełożonego.
- Dzień dobry, mam nadzieję, że nie pojawiłam się za wcześnie- uśmiechnęłam się lekko puszczając dłoń trenera.
- Ależ skąd, właśnie kończymy- odparł i na potwierdzenie swoich słów dmuchnął w gwizdek zawieszony na swojej szyi. Siatkarze przerwali trening i wszyscy zebrali się wokół trenera. Byli tacy ogromni, że moje metr osiemdziesiąt w szpilkach dawało naprawdę żałosny efekt. Dwanaście par oczu spoglądało na mnie z wyraźną ciekawością, a ja robiłam wszystko, aby tylko się nie zarumienić. Gaba, weź się w garść, przecież to tylko kilku wyrośniętych młodzieniaszków, nie dasz tak po prostu sobą pomiatać! Wzięłam głęboki oddech i wyprostowałam plecy. No, teraz byłam chociaż odrobinę wyższa niż zazwyczaj.
- Chłopaki, chcę abyście przywitali waszą nową panią psycholog, oto pani Gabriela Kruk.- trener Nawrocki wskazał na mnie ręką, a ja uśmiechnęłam się w odpowiedzi.- Mam nadzieję, że przyjmiecie ją ciepło, bo od teraz ona zajmuje się waszymi problemami i sytuacją w drużynie. A pani Gabriela zapewne chce powiedzieć coś o sobie i waszej współpracy, więc ja zostawię was na chwilę. Wieczorny trening zaczyna się o osiemnastej.- to powiedziawszy odszedł wraz z masażystą i statystykiem w stronę wyjścia.. I zostawił mnie samą na pustej hali, z dwunastką naładowanych testosteronem wielkoludów wciąż patrzących na mnie jak sroki w gnat.
- Widzę, że jest tu kilku obcokrajowców, więc pozwolicie, że przerzucę się na język angielski?- zapytałam, patrząc kolejno na ich twarze. Kilku z nich pokiwało nieznacznie głowami, co odebrałam jako przyzwolenie. Zaczęłam więc od początku- Mam na imię Gabriela, możecie mi mówić jak chcecie. Mam dwadzieścia cztery lata, jestem świeżo po studiach, a to moja pierwsza praca. Od teraz jestem waszym prywatnym oraz również grupowym psychologiem. Możecie do mnie przyjść w każdej sprawie dotyczącej rozterek waszej duszy lub jeśli nie będziecie mieli z kim pogadać. Mogę być waszą przyjaciółką, koleżanką, terapeutką, powierniczką albo możemy się mijać na korytarzu bez słowa. To wszystko zależy od was, a ja jestem na każde wasze zawołanie, o każdej porze dnia i nocy. Ale raczej nie dzwońcie w nocy, bo niewyspana potrafię być naprawdę wściekła. Mój gabinet mieści się obecnie w pokoju numer dwadzieścia cztery, a adresu nie podam, dopóki się bliżej nie poznamy- dodałam, a widząc uśmiechy na niektórych twarzach również trochę się ośmieliłam- Jeśli nie potraficie mówić dobrze po polsku, znam również angielski, włoski i hiszpański więc sądzę, że nie będziemy mieli kłopotu z komunikacją.
- A serbski?- odezwał się Cupković z zawadiackim uśmiechem
- Niestety nie, ale postaram się douczyć, jeżeli to duży problem.- odparłam dość dyplomatycznie, wciąż lekko się uśmiechając.
- Pani może do mnie mówić nawet po chińsku, i tak mogę tego słuchać godzinami- odezwał się z tyłu Kłos, a reszta wybuchnęła śmiechem. Przyłączyłam się do nich z ochotą, starając się odwrócić uwagę od rumieńców. Fajne z nich chłopaki.
- Przez pierwszy tydzień postaram się trochę was poznać, więc będę na kilku treningach. Mam nadzieję, że to was zbytnio nie rozproszy- wyszczerzyłam zęby.- Jakieś pytania?- dodałam, znów lustrując twarze moich przyszłych pacjentów.  Bąkiewicz nieśmiało podniósł rękę.- Tak?- zapytałam, spoglądając na niego.
- Od kiedy przyjmuje pani w swoim gabinecie?- zadał pytanie, mrugając zalotnie rzęsami. Dawało to prześmieszny efekt i widać było, że się zgrywa.
- Od jutra- odparłam, a po siatkarzach przebiegł pomruk niezadowolenia
- Wolelibyśmy odpowiedź od zaraz- wyrwał się Woicki, mrugając do mnie. Zaśmiałam się i kazałam im wszystkim spadać na popołudniową drzemkę, czy co tam mieli teraz zaplanowane. Później udałam się do swojego nowego gabinetu i usiadłam na skórzanym fotelu. Wszystko wyglądało jak pokój terapeutyczny z amerykańskich filmów. Po prawej stronie fotel i kanapa, a pod oknem biurko i krzesło obrotowe. Były także puste półki na książki, które miałam zamiar w najbliższym czasie wypełnić. Po tylu zawirowaniach i problemach chyba jestem we właściwym miejscu. Bo co jak co, ale przecież zawsze chciałam być częścią PGE Skry Bełchatów.

_________________
W iście stusiopędziwiatrowym stylu zamieszczam prolog i życzę miłego czytania! :)

4 komentarze:

  1. Fajne chłopaki. Widać, że Gabriela zrobiła na nich wrażenie swoją aparycją. :D Bąkiewicz nieśmiały? Jakoś w to wątpię, no ale okej! :D Cupko z Karolem jak zwykle śmiechawka.. :p Cóż, pozostaje mi czekać na jedynkę.
    Infomrmuj: 45151183 :*

    [www.jednospotkanie.blogspot.com] niedlugo wyrusza konkurs, serdecznie zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  2. wow. właśnie takiego opowiadania szukałam :) już po prologu mogę stwierdzić, że strrrasznie mi się podoba ;) fajny masz styl pisania.. taki swobodny i w ogóle :) z przyjemnością spędzę ten sobotni wieczór na czytaniu Twojego opowiadania ;)

    pozdrawiam serdecznie! ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Bejbe ale korekta proooszę! Ortograf w pierwszym zdaniu odstrasza aż od czytania!
    xoxox K.

    OdpowiedzUsuń
  4. I co ja mam napisać?
    Piszesz świetnie i to wcale nie jest przesadne stwierdzenie z mojej strony :)
    Zainteresowałaś mnie już pierwszymi zdaniami prologu, a wypowiedź panicza Kłosa:"- Pani może do mnie mówić nawet po chińsku, i tak mogę tego słuchać godzinami" mnie rozwaliła totalnie, więc oczywiście spinam tyłek i czytam dalej!
    # Pozwolisz, że nie będę komentować każdego rozdziału, a walnę jeden porządny pod najnowszą notką??
    Buźka :**

    OdpowiedzUsuń