Witajcie!
Mam na imię Oliwia, a w internecie często można mnie spotkać pod pseudonimem Chimera. Przygód z blogami miałam już mnóstwo, m.in. strony tematyczne, wszystko w jednym worku, jak i również opowiadania. A ściślej, jedno opowiadanie, które było wstępem do tego całego "pisarskiego świata" :). Uwielbiam tworzyć nowe rzeczy, bawić się składnią, frazą, żyję w swoim małym światku, który pozwala mi uciec od szarej codzienności. Nigdy nie doprowadziłam żadnej historii do końca. Pisałam mnóstwo prologów, (większość z nich i tak później lądowało w koszu), lecz do epilogu nie zbliżyłam się nigdy nawet na odległość stu metrów. Chciałabym, żeby to się zmieniło i mam nadzieję, że ten blog będzie pierwszym, na którym doprowadzę swoją pracę do końca. Moją pasją jest siatkówka, robię wszystko co z tym sportem związane. Dużo gram, mimo mojego marnego wzrostu, oglądam poczynania swoich ulubionych klubów (no dobra, wszystkich możliwych klubów). Staram się często jeździć na mecze i grać jak najwięcej. I pisząc to, właśnie zdaję sobie sprawę, że mogę ten sport umieścić w rubryce "Pasja".
To opowiadanie również będzie o siatkówce. Zaczęłam je pisać w stanie głębokiego znudzenia i tak jakoś wyszło, że... mam 34 strony A4 i nie chcę, żeby to wszystko się zmarnowało.
Jak sam tytuł mówi, "Un poco de amor", czyli "trochę miłości" jest pierwszym co przyszło mi do głowy. Początkowy zamysł był nieco inny, więc gdzieś w trzecim rozdziale zapowiadam nagły zwrot akcji. Robię wszystko, byle się swoją pracą nie znudzić, a to co pisałam miesiąc temu wydaje się być zupełnie nie w moim stylu. Nie przedłużając (zrobiłam to już wystarczająco...) chciałabym zaprosić na prolog i kolejne części, które pojawią się w najbliższym czasie.
Jejku, mam nadzieję że tym razem wszystko wypali...
Pozdrawiam! :))
P.S: Z hiszpańskim jestem trochę na bakier (wszystko przez niewłaściwą nauczycielkę, mówię Wam!), dlatego jeżeli pojawią się jakieś błędy w tytułach rozdziałów bądź czymkolwiek innym, to przepraszam z całego serca. Kiedyś się go nauczę! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz