Znajomi mówią jej Oliwia, czasem Oliwka- kiedy była mała bardzo tego nie lubiła, bo chciała być nie wiadomo jak dorosła. Teraz wciąż jest dzieckiem, bo- nie oszukujmy się, te "naście" lat wcale nie świadczy o mentalnej dorosłości. W rzeczywistości nie chce dorastać, woli pozostać młoda, bo wie, jakie są trudy dorosłego życia. Nie spieszy jej się do pracy, do "rodzicielskich doświadczeń". Jest dość zamknięta w sobie, ma jedną zaufaną osobę, która jest do niej bardzo podobna i dogaduje się z nią bez słów. Poza nią, jak sama wiele razy powtarza: "nie lubi ludzi", szczególnie kobiet. Bo to zadufane w sobie, podłe istotki, złośliwe, potrafiące uprzykrzyć człowiekowi życie. I tu nasuwa się paradoks- przecież sama jest dziewczyną! Tak, ale mimo tego, że czasem lubi odstawić się w obcasy i sukienkę, to uwielbia wylewać siódme poty na treningu, opowiadać obrzydliwe żarty i krzyczeć podczas meczów (bynajmniej nie piłki nożnej! Nie jest do końca "niestereotypową" kobietą i piłki nożnej nie lubi, chociaż poniekąd wie, co to jest spalony i jakieś tam pojęcie o kopaczach ma.) Ludzie mają ją chyba za nieśmiałą, skrytą, grzeczną i nudną, ale jakoś jej to nie przeszkadza, bo trochę taka jest. Dla bliskich otwarta, lecz w samotności bardzo refleksyjna, potrafiąca zastanawiać się godzinami nad sensem życia. Nie może nazwać siebie ateistką, bo bardzo chce wierzyć w coś, w cokolwiek. Może i nie ma przekonania do jako takiego "Boga", ale ma wiarę w ludzi, w miłość, w szczęście. Bo kim jesteśmy, jeśli nie widzimy w przyszłości żadnej nadziei? Od zawsze obiecuje sobie, że będzie żyć chwilą, że przeżyje swoje życie w szaleńczym tempie, żeby było co wspominać. W praktyce woli jednak całe dnie przesiadywać w pokoju i tworzyć historie, które nie mają prawa się wydarzyć- łudzi się, że kiedyś napisze bestseller i zostanie sławna, a ten blog to pierwsze kroki do "światowej kariery". Bo nawet ona, ta sucha, ironiczna, przewidywalna nastolatka... Nawet ona ma jakieś marzenia.
Jej pasją jest siatkówka- żałuje, że nie dała się przekonać do tej dyscypliny trochę wcześniej. Rodzice wuefiści, brat- były tenisista, który w czasach juniorskich bez kiwnięcia palcem pokonywał Janowicza, a ona? Ona zajadała się wtedy czekoladą i oglądała High School Musical. W końcu, w wieku bodajże dziesięciu lat tata wysłał ją na treningi siatkówki. Lubiła to, bo była całkiem niezła, lepsza od innych. A po dwóch latach kurs rozpoczął się od początku, a ona uznała, że ma za dużo nauki na głowie, żeby zająć się treningami. Po kilku latach siatkówka powróciła, a zamiast sporadycznego śledzenia wyników reprezentacyjnych zaczęła grać i nie wiadomo kiedy- pokochała to tak bardzo, że tydzień bez treningu wydaje się dla niej największą karą. Jej ulubionym klubem jest Skra Bełchatów, chociaż ogląda wszystkie mecze, jak leci, bo jak twierdzi, to ją "odpręża". W swojej grze mogłaby poprawić wszystko i cały czas dąży, aby być wciąż lepszą i lepszą. Interesuje się także tenisem, bo ten sport został jej wszczepiony w dzieciństwie, gdy jeździła do najbliższego miasta na treningi z o siedem lat starszym bratem i obserwowała jego poczynania. W młodości nie znosiła tego sportu, bo kojarzył jej się tylko i wyłącznie z pomarańczą ceglanego kortu, niewygodnymi, zielonymi krzesełkami na trybunach, długimi podróżami, przeraźliwym gorącem na otwartym korcie praz późniejszymi rozstaniami z ukochanym bratem- może dlatego teraz dogadujemy się tak dobrze. Odporna na długotrwałą rozłąkę.
Wierzy, że dobro kiedyś zwycięży.
Zainteresowany? Jeśli tak, pisz na GG: 13775260 :)
Jestem pod wrażeniem otwartości i takiego jakby dystansu do siebie.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu tego mogę powiedzieć, że jesteśmy nawet trochę do siebie podobne :)
Pozdrawiam :)